Czy zdarzyło Ci się mówić do dzieci, a one na twoje prośby i groźby nie reagują?. Prawdopodobnie używasz słów, które nie istnieją w dziecięcym słowniku. Jakie to słowa?
Nie dotykaj. Dziecko przez dotyk uczy się świata. Musi sprawdzić czy coś jest gorące czy zimne, czy lekkie czy ciężkie, czy rozsypie się w drobny mak po zrzuceniu na podłogę (np. ulubiony wazon mamy). Dlatego dziecko, szczególnie małe, za nic ma sobie tę groźbę.
Powoli, nie biegaj. Dziecko odkąd stanie na nogi biega. Bieganie to jego sposób na życie. To jak wieczny maraton. Dlatego bezsensem jest ciągłe wołanie "nie biegaj". Dziecko musi mieć dobową dawkę biegania i jeśli akurat to robi, to znaczy że w danym dniu nie wyrobiło jeszcze swojej normy. Jeżeli więc chcesz, żeby chociaż na jakiś czas dziecko usiadło spokojnie to wcześniej musisz zadbać o jego aktywność fizyczną. Najlepiej na świeżym powietrzu.
Siedź spokojnie. Ten zwrot podobnie jak poprzedni dotyczy aktywności fizycznej. Ciągłe wiercenie się jest również oznaką braku rozładowania fizycznej energii drzemiącej w dziecku.
Nie krzycz. Dzieci nie umieją jak dorośli panować nad emocjami. Każde emocjonalne uniesienie (złość, euforia) powoduje, że dzieci automatycznie podnoszą głos. Ten punkt jest najtrudniejszy do opanowania, bo wymaga systematycznej pracy z dzieckiem. Musisz mu tłumaczyć dlaczego się nie krzyczy, pokazywać na przykładach. Tutaj ważny jest czas poświęcony na opanowanie emocji i cierpliwość rodzica.
Ciekawe, że jak dziecku każesz siedzieć spokojnie, bo np. masz ważny telefon, to dziecko nie może usiedzieć spokojnie dłużej niż minutę, ale jak włączysz mu bajkę na DVD, to spokojnie wysiedzi ponad godzinę bez mrugnięcia okiem. To dowód, że dziecko może siedzieć spokojnie, ale musi mieć ku temu odpowiednie warunki. Najlepiej jest w tym czasie zająć czymś dziecko. Tutaj zdaj się na swoją kreatywność. Musisz coś wymyślić na takie sytuacje, bo wtedy łatwiej opanować malucha.
Najlepszym sposobem na ekspresowe uciszenie dziecka jest "zatkanie" mu buzi jedzeniem. Cukierek to 3-5 minut spokoju, ale już lizak to nawet i pół godziny. Tym bardziej, że np. moje dzieci wiedzą, że z lizakiem się nie biega więc zyskuję dodatkowo to, że oprócz ciszy w domu nie ma też biegania. To oczywiście środek doraźny i nie może być stosowany zawsze kiedy tylko chcemy, żeby dziecko siedziało cicho, ale awaryjnie może być z powodzeniem stosowany.
Jerzy Łach
artykuł pochodzi z serwisu:http://artelis.pl
wtorek, 17 lipca 2012
Ubieranie Malucha
Kiedy na świat ma przyjść pierwsze dziecko, wszystko jest nowe i nieznane. Kiedy myśilmy o byciu rodzicem i związanymi z tym obowiązkami, początkowo jest dużo niewiadomych, ale gdy na świecie pojawia się maluch, rodzice intuicyjnie podchodzą do wszelkich czynności wykonywanych przy nim. Dużą trudnością jest odpowiednie ubieranie dziecka.
Początkowo noworodki uczą się utrzymywać właściwą temperaturę swojego małego ciałka, co przejawia się zimnymi kończynami. Nasze kochane babcie troszkę panikują na tym punkcie i często twierdzą, że skoro noworodek ma zimne rączki czy nóżki, to w ogóle jest mu zimno i trzeba go cieplej ubrać. Nic bardziej mylnego. Zawsze trzeba sprawdzić temperaturę na karku dziecka, jeśli kark jest ciepły, to znaczy, że wszystko w porządku. Dzieci sygnalizują nam swoje potrzeby, dają znać, jeśli jest im za zimno lub za ciepło, więc kiedy marudzą, a są wyspane, najedzone i mają czystą pieluszkę, warto dotknąć ich karku i sprawdzić, czy nie jest zbyt zimny lub zbyt przegrzany. Na początku rodzicielskiej przygody często się zdarza przegrzanie dziecka, co jest gorsze niż lekkie zmarznięcie. Dzieci należy ubierać o jedną warstwę cieplej, niż my jesteśmy ubrani.
Dla noworodków najlepiej mieć kilka całkowicie rozpinanych bodziaków i do tego śpiochy lub pajacyki, ponieważ na początku ubieranie dziecka jest trudne i stresujące dla rodzica. Trzeba zawsze pamiętać, że dziecku musi być wygodnie w tym, co ma na sobie, bo jeśli będzie je coś gniotło lub uwierało, to będzie marudne. Niemowlaki, które się przemieszczają, warto ubierać w wygodne miękkie dresiki lub getry i bawełniane bluzeczki lub body. Takie Maluchy skupiają się na poznawaniu świata, więc wygodny strój to podstawa w codziennych odkryciach i doskonaleniach poznanych umiejętności. Kiedy wybieramy się na spacer, dobrze jest ubrać dziecko na cebulkę.
W naszym kraju panuje przeświadczenie, że dziecko koniecznie musi mieć na głowie czapkę, nawet w upalny letni dzień, kiedy spokojnie sobie śpi w głębokim wózku. Trzeba się zastanowić: po co mu ta czapeczka? U Maluszków trzeba uważać, żeby nie przewiało uszek. Dlatego kiedy jest wiatr, ubieramy im coś na głowę, ale jeśli ten wiatr jest ciepły, to może wystarczy opaska? Maluchy w spacerówkach są bardziej "wystawione" na słońce, dlatego ubieramy im kapelusiki lub chustki. Dzieci powinny poczuć wiatr we włosach wtedy, kiedy to bezpieczne (wiatr jest lekki i ciepły, a słońce nie świeci zbyt intensywnie).
Zaopatrując się w kocyki, warto mieć różne grubości, bo wiadomo, że inne przydadzą się latem, a inne zimą czy jesienią. Latem wystarczy cienki bawełniany kocyk lub pieluszka flanelowa. Na wiosnę i jesień dobre są miękkie kocyki z mikrofibry, a zimą przyda się ciepły kocyk z pluszu lub polaru. Ważne, że jeśli dziecku będzie zbyt ciepło, obudzi się zanim całkiem się wyśpi. Latem, kiedy jest duży upał, nie "katujmy" dzieci skarpetkami czy spodniami, bo skończy się to potówkami. Wystarczy cienka bluzeczka i pieluszka lub bawełniana sukieneczka u dziewczynek. Zimą też nie należy przesadzać z ilością warstw zakładanych dziecku, bo z łatwością możemy je przegrzać.
Ubierając naszego Malucha, należy zdać się na intuicję, a nie dobre rady wszystkich dookoła.
matka_polka
artykuł pochodzi z serwisu: http://artelis.pl
Początkowo noworodki uczą się utrzymywać właściwą temperaturę swojego małego ciałka, co przejawia się zimnymi kończynami. Nasze kochane babcie troszkę panikują na tym punkcie i często twierdzą, że skoro noworodek ma zimne rączki czy nóżki, to w ogóle jest mu zimno i trzeba go cieplej ubrać. Nic bardziej mylnego. Zawsze trzeba sprawdzić temperaturę na karku dziecka, jeśli kark jest ciepły, to znaczy, że wszystko w porządku. Dzieci sygnalizują nam swoje potrzeby, dają znać, jeśli jest im za zimno lub za ciepło, więc kiedy marudzą, a są wyspane, najedzone i mają czystą pieluszkę, warto dotknąć ich karku i sprawdzić, czy nie jest zbyt zimny lub zbyt przegrzany. Na początku rodzicielskiej przygody często się zdarza przegrzanie dziecka, co jest gorsze niż lekkie zmarznięcie. Dzieci należy ubierać o jedną warstwę cieplej, niż my jesteśmy ubrani.
Dla noworodków najlepiej mieć kilka całkowicie rozpinanych bodziaków i do tego śpiochy lub pajacyki, ponieważ na początku ubieranie dziecka jest trudne i stresujące dla rodzica. Trzeba zawsze pamiętać, że dziecku musi być wygodnie w tym, co ma na sobie, bo jeśli będzie je coś gniotło lub uwierało, to będzie marudne. Niemowlaki, które się przemieszczają, warto ubierać w wygodne miękkie dresiki lub getry i bawełniane bluzeczki lub body. Takie Maluchy skupiają się na poznawaniu świata, więc wygodny strój to podstawa w codziennych odkryciach i doskonaleniach poznanych umiejętności. Kiedy wybieramy się na spacer, dobrze jest ubrać dziecko na cebulkę.
W naszym kraju panuje przeświadczenie, że dziecko koniecznie musi mieć na głowie czapkę, nawet w upalny letni dzień, kiedy spokojnie sobie śpi w głębokim wózku. Trzeba się zastanowić: po co mu ta czapeczka? U Maluszków trzeba uważać, żeby nie przewiało uszek. Dlatego kiedy jest wiatr, ubieramy im coś na głowę, ale jeśli ten wiatr jest ciepły, to może wystarczy opaska? Maluchy w spacerówkach są bardziej "wystawione" na słońce, dlatego ubieramy im kapelusiki lub chustki. Dzieci powinny poczuć wiatr we włosach wtedy, kiedy to bezpieczne (wiatr jest lekki i ciepły, a słońce nie świeci zbyt intensywnie).
Zaopatrując się w kocyki, warto mieć różne grubości, bo wiadomo, że inne przydadzą się latem, a inne zimą czy jesienią. Latem wystarczy cienki bawełniany kocyk lub pieluszka flanelowa. Na wiosnę i jesień dobre są miękkie kocyki z mikrofibry, a zimą przyda się ciepły kocyk z pluszu lub polaru. Ważne, że jeśli dziecku będzie zbyt ciepło, obudzi się zanim całkiem się wyśpi. Latem, kiedy jest duży upał, nie "katujmy" dzieci skarpetkami czy spodniami, bo skończy się to potówkami. Wystarczy cienka bluzeczka i pieluszka lub bawełniana sukieneczka u dziewczynek. Zimą też nie należy przesadzać z ilością warstw zakładanych dziecku, bo z łatwością możemy je przegrzać.
Ubierając naszego Malucha, należy zdać się na intuicję, a nie dobre rady wszystkich dookoła.
matka_polka
artykuł pochodzi z serwisu: http://artelis.pl
czwartek, 28 czerwca 2012
Mamo pić. Kubki niekapki.
Spędzając czas z maluszkiem na spacerach, w podróżach, podczas zabaw należy być przygotowanym na sytuacje, kiedy dziecko będzie głodne lub spragnione.
Z doskonałym rozwiązaniem w przypadku picia przychodzą rodzicom producenci kubków niekapków. Są to kubki wyposażone w specjalną uszczelkę, która nie pozwala, aby zawartość się wylała z butelki. Dziecko może pić z kubka niekapka bez większego wysiłku.
Kubki mają wymienialny ustnik. Może on być miękki dla dzieci powyżej 6. miesiąca życia lub twardy dla dzieci mających ponad 18 miesięcy. Dzięki wymienialnemu ustnikowi istnieje możliwość zmiany go z miękkiego na twardy, kiedy dziecko podrośnie, a kubek może pozostać ten sam. Jest to istotne zwłaszcza wtedy, kiedy nasz malec przyzwyczaił się i bardzo polubił swój kubek niekapek.
Kubki posiadają kapsel chroniący kubek i ustnik przed zabrudzeniem. Są bardzo proste w obsłudze i łatwe w utrzymaniu czystości. Można je myć w zmywarce, co jest dodatkowym ułatwieniem i atutem kubka niekapka.
Kubki bardzo łatwo można dopasować do wieku i potrzeb dziecka, gdyż są produkowane w kilku pojemnościach i posiadają czytelną podziałkę w milimetrach. Kubki są produkowane w różnych kolorach, które z pewnością spodobają się każdemu dziecku. Mogą posiadać także nadruki (np. owieczki albo biedronki), których widok będzie cieszyć dziecko.
W celu ułatwienia dziecku trzymania kubka niekapka są wyposażone w uchwyty dostosowane do małych rączek dziecka. Można je bardzo łatwo zdjąć, żeby umyć, a następnie założyć czyste z powrotem. Dla starszych dzieci atrakcyjny będzie kubek niekapek posiadający klips, przy pomocy którego może być przypięty do ubranka dziecka lub wózka.
Wadą kubka niekapka może być w przypadku zbyt miękkiego ustnika gryzienie go przez dziecko. Wówczas dziecko nie będzie piło z kubka, ale po przegryzieniu ustnika rozlewało na siebie i wokół siebie napój z kubeczka. Według opinii niektórych specjalistów, kubki niekapki mogą powodować wadę zgryzu i wadę wymowy. Opinie te nie są potwierdzone badaniami. Używanie kubka niekapka nie może być jedyną przyczyną wystąpienia tych wad. Mogą one zaistnieć jedynie wespół z innymi czynnikami wywołującymi je.
Podczas upałów niemowlętom sztucznie karmionym należy podawać niegazowaną wodę mineralną o niskiej zawartości sodu, najlepiej przegotowaną. Można też podawać herbatki owocowe oraz soki warzywne i owocowe. Małe dzieci nie powinny pić coca coli, napojów sztucznie barwionych ani gazowanych. Niemowlętom karmionym naturalnie nie trzeba podawać żadnych dodatkowych napojów, pierś mamy jest bowiem w pełni wystarczająca. Trzeba ją jednak w czasie upałów proponować malcom częściej niż zwykle.
Ważne, aby picie było regularne, nawet (a przeważnie tak jest) jeżeli dziecko nie prosi o nie. Może być pochłonięte zabawą albo jest zbyt małe, żeby wypowiedzieć wyraźnie, że chce mu się pić. Upalna temperatura za oknem może doprowadzić do odwodnieniu organizmu. Jest ono szczególnie niebezpieczne u niemowląt i dzieci, gdyż woda wpływa na odporność, procesy trawienia oraz ogólny stan samopoczucia, dlatego dbałość, aby dziecko było często, regularnie i zdrowo pojone, jest tak ważna.
cenkowo cenkowo
artykuł pochodzi z serwisu: http://artelis.pl
Z doskonałym rozwiązaniem w przypadku picia przychodzą rodzicom producenci kubków niekapków. Są to kubki wyposażone w specjalną uszczelkę, która nie pozwala, aby zawartość się wylała z butelki. Dziecko może pić z kubka niekapka bez większego wysiłku.
Kubki mają wymienialny ustnik. Może on być miękki dla dzieci powyżej 6. miesiąca życia lub twardy dla dzieci mających ponad 18 miesięcy. Dzięki wymienialnemu ustnikowi istnieje możliwość zmiany go z miękkiego na twardy, kiedy dziecko podrośnie, a kubek może pozostać ten sam. Jest to istotne zwłaszcza wtedy, kiedy nasz malec przyzwyczaił się i bardzo polubił swój kubek niekapek.
Kubki posiadają kapsel chroniący kubek i ustnik przed zabrudzeniem. Są bardzo proste w obsłudze i łatwe w utrzymaniu czystości. Można je myć w zmywarce, co jest dodatkowym ułatwieniem i atutem kubka niekapka.
Kubki bardzo łatwo można dopasować do wieku i potrzeb dziecka, gdyż są produkowane w kilku pojemnościach i posiadają czytelną podziałkę w milimetrach. Kubki są produkowane w różnych kolorach, które z pewnością spodobają się każdemu dziecku. Mogą posiadać także nadruki (np. owieczki albo biedronki), których widok będzie cieszyć dziecko.
W celu ułatwienia dziecku trzymania kubka niekapka są wyposażone w uchwyty dostosowane do małych rączek dziecka. Można je bardzo łatwo zdjąć, żeby umyć, a następnie założyć czyste z powrotem. Dla starszych dzieci atrakcyjny będzie kubek niekapek posiadający klips, przy pomocy którego może być przypięty do ubranka dziecka lub wózka.
Wadą kubka niekapka może być w przypadku zbyt miękkiego ustnika gryzienie go przez dziecko. Wówczas dziecko nie będzie piło z kubka, ale po przegryzieniu ustnika rozlewało na siebie i wokół siebie napój z kubeczka. Według opinii niektórych specjalistów, kubki niekapki mogą powodować wadę zgryzu i wadę wymowy. Opinie te nie są potwierdzone badaniami. Używanie kubka niekapka nie może być jedyną przyczyną wystąpienia tych wad. Mogą one zaistnieć jedynie wespół z innymi czynnikami wywołującymi je.
Podczas upałów niemowlętom sztucznie karmionym należy podawać niegazowaną wodę mineralną o niskiej zawartości sodu, najlepiej przegotowaną. Można też podawać herbatki owocowe oraz soki warzywne i owocowe. Małe dzieci nie powinny pić coca coli, napojów sztucznie barwionych ani gazowanych. Niemowlętom karmionym naturalnie nie trzeba podawać żadnych dodatkowych napojów, pierś mamy jest bowiem w pełni wystarczająca. Trzeba ją jednak w czasie upałów proponować malcom częściej niż zwykle.
Ważne, aby picie było regularne, nawet (a przeważnie tak jest) jeżeli dziecko nie prosi o nie. Może być pochłonięte zabawą albo jest zbyt małe, żeby wypowiedzieć wyraźnie, że chce mu się pić. Upalna temperatura za oknem może doprowadzić do odwodnieniu organizmu. Jest ono szczególnie niebezpieczne u niemowląt i dzieci, gdyż woda wpływa na odporność, procesy trawienia oraz ogólny stan samopoczucia, dlatego dbałość, aby dziecko było często, regularnie i zdrowo pojone, jest tak ważna.
cenkowo cenkowo
artykuł pochodzi z serwisu: http://artelis.pl
Jak dbać o ząbki małego dziecka?
Wyrzynanie ząbków zaczyna się zwykle około 6 miesiąca i kończy 24-30 miesiąca zycia. Zęby wyrastaja zazwyczaj w tej samej kolejnosci - począwszy od dolnych jedynek, a kończąc na trzonowych piątkach.
Gdy wyjdą dziecku pierwsze ząbki można je czyścić silikonową nakładką na palec (w kształcie szczoteczki) przegotowaną wodą. Jak już dziecko podrośnie można mu kupić szczoteczkę do zębów z miękkim włosiem. Na szczotkę nałozyć odrobinę pasty, która podniesie atrakcyjność mycia, bo nada smak i oczyszczać ząbki po posiłkach i przed snem. Pamiętajmy że zęby mleczne są bardzo miękkie i dlatego trzeba obchodzić się z nimi ostożnie - szczotkując delikatnie.
Pierwsza szczoteczka musi mieć miękkie włosie (nie więcej niż trzy rzędy) i wygodną do trzymania rączkę. Ten zakup jest bardzo ważny dlatego lepiej kupić szczoteczkę lepszej firmy, nawet jeśli jest bardzo droga. Pamiętajmy że szczoteczkę trzeba wymieniać co miesiąc lub nawet co trzy tygodnie, bo gromadzą się na niej i mnożą bakterie z jamy ustnej.
Pastę do zębów trzeba wybrać odpowiednią do wieku lub zasięgnąć opini stomatologa. Dostępnę są już od pierwszego ząbka dla niemowlaków.
Zęby dziecka są najbardziej wrażliwe w pierwszych dwóch latach.
Prócnica żeby jej uniknąć nie podawajmy dziecku herbaty podczas snu gdyż cukry zawarte w płynie , który wypija dziecko łączy się z bakteriami w jamie ustnej, co prowadzi do psucia się zębów. Tak dzieje się najczęściej w czasie snu, kiedy to śliniaki nie pracują juz tak efektywnie. W ciągu dnia ślina rozrzedza pokarmy i napoje oraz pobudza odruch połykania. W nocy zaś ryzyko próchnicy zwiększa się kilkakrotnie. Aby tego uniknąć nie dawajmy dzieciom słodkich napojów na noc (sok, herbata) niech to będzie przegotowana woda najlepiej w kubeczku z dzióbkiem.
Anna1981
artykuł pochodzi z serwisu: http://artelis.pl
Gdy wyjdą dziecku pierwsze ząbki można je czyścić silikonową nakładką na palec (w kształcie szczoteczki) przegotowaną wodą. Jak już dziecko podrośnie można mu kupić szczoteczkę do zębów z miękkim włosiem. Na szczotkę nałozyć odrobinę pasty, która podniesie atrakcyjność mycia, bo nada smak i oczyszczać ząbki po posiłkach i przed snem. Pamiętajmy że zęby mleczne są bardzo miękkie i dlatego trzeba obchodzić się z nimi ostożnie - szczotkując delikatnie.
Pierwsza szczoteczka musi mieć miękkie włosie (nie więcej niż trzy rzędy) i wygodną do trzymania rączkę. Ten zakup jest bardzo ważny dlatego lepiej kupić szczoteczkę lepszej firmy, nawet jeśli jest bardzo droga. Pamiętajmy że szczoteczkę trzeba wymieniać co miesiąc lub nawet co trzy tygodnie, bo gromadzą się na niej i mnożą bakterie z jamy ustnej.
Pastę do zębów trzeba wybrać odpowiednią do wieku lub zasięgnąć opini stomatologa. Dostępnę są już od pierwszego ząbka dla niemowlaków.
Zęby dziecka są najbardziej wrażliwe w pierwszych dwóch latach.
Prócnica żeby jej uniknąć nie podawajmy dziecku herbaty podczas snu gdyż cukry zawarte w płynie , który wypija dziecko łączy się z bakteriami w jamie ustnej, co prowadzi do psucia się zębów. Tak dzieje się najczęściej w czasie snu, kiedy to śliniaki nie pracują juz tak efektywnie. W ciągu dnia ślina rozrzedza pokarmy i napoje oraz pobudza odruch połykania. W nocy zaś ryzyko próchnicy zwiększa się kilkakrotnie. Aby tego uniknąć nie dawajmy dzieciom słodkich napojów na noc (sok, herbata) niech to będzie przegotowana woda najlepiej w kubeczku z dzióbkiem.
Anna1981
artykuł pochodzi z serwisu: http://artelis.pl
Jak wybierać foteliki samochodowe dla dzieci
Bezpieczeństwo dziecka podczas jazdy samochodem to podstawa a posiadanie fotelika samochodowego to nasz obowiązek. Na czym skupić się wybierając foteliki samochodowe dla dzieci? Jest kilka spraw, na które warto zwrócić uwagę.
Najlepszym sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa dziecka w samochodzie byłoby w ogóle go do auta nie wsadzać. Tyle, że tak się nie da. Potrzeba podróżowania z dziećmi doprowadziła do powstania różnych rozwiązań, które mają poprawić ich bezpieczeństwo. Jednym z nich są foteliki samochodowe. Przy ich wyborze warto kierować się czymś więcej niż tylko wyglądem, kolorem czy zgrabnymi hasłami reklamowych zawartymi w folderach.
Jednym z najważniejszych czynników wpływających na bezpieczeństwo dzieci są pasy. Problem w tym, że nie każde i nie zawsze zapewniają maksimum pewności. Najlepiej byłoby, gdyby foteliki samochodowe dla dzieci wyposażone były w pasy pięciopunktowe, zapewniające maksimum bezpieczeństwa możliwego do osiągnięcia w samochodzie. Kolejną ważną cechą pasów powinna być ich szerokość. Im szerszy pas, tym większa powierzchnia, na jaką będzie naciskać w razie wypadku, a więc mniejsze zagrożenie dla dziecka. Dobrze jest też zadbać o to, żeby długość pasa była regulowana. Dlaczego? Ponieważ tylko dobrze opięty pas gwarantuje odpowiedni poziom bezpieczeństwa. Im łatwiej reguluje się jego długość, tym szybciej dopasować można go do potrzeb dziecka. Ważny jest też dostęp do regulacji – w niektórych modelach znajduje się z przodu, co znakomicie ułatwia dostosowanie.
O czym jeszcze trzeba pamiętać wybierając foteliki samochodowe dla dzieci? Na przykład o ich rozmiarze. Wbrew pozorom nie jest to sprawa błaha. Jeśli fotelik jest zbyt duży, dziecko będzie narażone na wypadnięcie. Co więcej, taki fotelik może nie zmieścić się do małego auta. A jeśli będzie odwrotnie, dziecko narażone będzie na niski komfort podróżowania. Nie warto kupować fotelików „na zapas”, lepiej zawczasu pogodzić z tym, że trzeba będzie kupować kolejne, większe modele wraz z rozwojem dziecka.
Wybór fotelika dla dziecka to sprawa trudna i wymagająca odpowiedzialności. Dobrze jest podchodzić do niej racjonalnie i nie opierać się na przekazie marketingowym, a zwrócić uwagę na konkrety.
Joy of Comunism
artykuł pochodzi z serwisu: http://artelis.plRodzice popełniają błędy podczas montażu fotelików samochodowych
Przepisy kodeksu drogowego zobowiązują rodziców do przewożenia dziecka w foteliku samochodowym, jeśli dziecko ma poniżej dwunastu lat, a jego wzrost nie przekracza 150 cm.
Te same regulacje prawne zabraniają przewozu dziecka w foteliku samochodowym tyłem do kierunku jazdy, na przednim siedzeniu pojazdu posiadającego poduszkę powietrzną dla pasażera.
Coraz więcej rodziców zdaje sobie sprawę z tego, że bezpieczeństwo ich dzieci znajduje się w ich rękach. Na rynku znajduje się wiele modeli fotelików samochodowych dla dzieci. Jednak zakup produktu dopasowanego do wagi oraz wzrostu dziecka to zaledwie połowa sukcesu.
Równie istotne jest odpowiednie zamontowanie fotelika w samochodzie. Błędy popełnione podczas montażu sprawiają, że fotelik samochodowy po prostu nie spełnia swojej funkcji. W związku z tym warto poznać najpowszechniejsze pomyłki przy montażu fotelików samochodowych.
Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że fotelik zostaje umieszczony w niewłaściwym miejscu w aucie. Na bezpieczeństwo naszych pociech negatywny wpływ ma także zbyt luźne przymocowanie fotelika do siedzenia pojazdu.
Wielu rodziców lekceważy czytanie instrukcji obsługi, uważając tę czynność za czasochłonną i zbędną (jak się okazuje, bardzo niesłusznie). Rodzicom sporo problemów spełnia także uprząż fotelika samochodowego - zdarza się, że jest ona niewłaściwie uregulowana lub nie zapięta dostatecznie ściśle. Kolejnym błędem jest pozostawienie poprzekręcanej uprzęży.
Co można zrobić, aby zyskać pewność, że fotelik samochodowy naszego dziecka jest odpowiednio zamontowany, a w związku z tym gwarantuje bezpieczeństwo podczas jazdy?
Pierwszym krokiem powinno być uważne prześledzenie instrukcji obsługi. Warto również skorzystać z fachowych porad pracowników sklepów z akcesoriami dla dzieci.
W sieci znajduje się sporo filmików instruktażowych, które również mogą stanowić cenne źródło wskazówek.
Nowością w naszym kraju są punkty, w których można dokonać inspekcji fotelika samochodowego (lista punktów znajduje się w Internecie). Pracujący tam specjaliści sprawdzą poprawność montażu fotelika oraz odpowiedzą na pytania rodziców. Służą radą i pomocą, mogą również podpowiedzieć, kiedy należy wymienić fotelik samochodowy oraz od kiedy można bezpiecznie przewozić dziecko przodem do kierunku jazdy.
anna kowalska redaktor
artykuł pochodzi z serwisu: http://artelis.pl
czwartek, 21 czerwca 2012
Imiona - jak wybrać imię dla dziecka?
Zanim wybierzesz imię dla swojego maleństwa, przeczytaj uważnie poniższy artykuł. Zasady wyboru imienia, które w nim przytoczyliśmy, z pewnością ułatią Ci to odpowiedzialne zadanie.
1. Jak imię brzmi z nazwiskiem
Najprostsza zasada wybierania imienia to trafne dobranie go do nazwiska. Jeśli imię i nazwisko dźwięcznie brzmią w duecie, to jest to niewątpliwie sukces rodziców. Często się zdarza, że znane gwiazdy posługują się fikcyjnym nazwiskiem i imieniem, ponieważ ich własne nie brzmią zbyt dobrze. Przykładem może tu być Marylin Monroe, oryginalnie Norma Jeane, czy też nasza rodzima gwiazda znana jako Wioletta Willas.
2. Sławni imiennicy
Niezwykle istotne jest to, z kim kojarzy się w pierwszym momencie imię, które wybraliście dla swojego dziecka. Skrajnym przykładem może tu być imię Adolf. Chociaż było dość często nadawane przed wojną, obecnie zniknęło bezpowrotnie z ksiąg parafialnych. Ciekawe dlaczego? Jeśli imię jest bardzo popularne, nie ma niebezpieczeństwa jednoznacznych skojarzeń np.: Józef może skojarzyć się komuś ze świętym Józefem, Józefem Oleksym lub też Józefem Stalinem. Natomiast rzadziej używane imię Maksymilian skojarzy się przeważającej części osób z Maksymilianem Kolbe, a imię Kaja z piosenkarką Kają.
3. Jak imię będzie postrzegane za kilkadziesiąt lat
Trudno przewidzieć jak dane imię będzie postrzegane, kiedy nasza pociecha dorośnie. Imiona, które byłyby powodem do rozpaczy dla dziewczynki jakieś 20 lat temu, np.: Marysia czy Frania, obecnie przeżywają renesans i rozkwitają na nowo. Ciekawe czy za kilkadziesiąt lat popularne dziś imiona u 20 i 30-latek: Agnieszka i Monika, nie będą imionami kojarzącymi się ze starymi kobietami. Imiona te są bowiem coraz rzadziej spotykane wśród małych dziewczynek. Nadanie tego typu imienia swojej córeczce wiąże się z ryzykiem, że za 20 lat będzie będzie ono przestarzałe,niemodne i nie będzie pasowało do żywiołowej młodej kobiety. Dlatego uważam, że w pewnym stopniu należy iść za modą. Nawet jeżeli wiąże się to z tą niedogodnością, że twój synek gdy podrośnie, spotka jeszcze kilku innych Kubusiów w przedszkolu.
4. Etymologia imienia
Niektórzy rodzice zanim zdecydują się nadać swojemu dziecku imię, skrupulatnie sprawdzają jego pochodzenie i znaczenie. I tak na przykład Weronika pochodzi z języka greckiego od słów phere-nike, co oznacza niosę zwycięstwo. Jeżeli ciąża była poważnie zagrożona, a potem szczęśliwie przyszła na świat zdrowa dziewczynka, rodzice mogą właśnie nadać to imię.
Inni rodzice nic nie robią sobie ze znaczenia imion i wybiorą dla synka imię Błażej, które oznacza przecież „sepleniący”. Co ciekawe jednak, św. Błażej jest patronem mówców, śpiewaków i wszystkich tych, którzy wykorzystują struny głosowe w swojej pracy zawodowej.
5. Zdrobnienia
Niezależnie od tego jakie jak na imię będzie miało nasze dziecko, wszyscy wokół będą próbowali je zdrabniać na wszystkie możliwe sposoby. Jedna z moich znajomych w ostatniej chwili zmieniła już dużo wcześniej wybrane imię dla swojej córeczki z Wiktoria na Oliwka, dlatego że babcia maleństwa z uporem nazywała jej Wikusię Witką. Przeanalizujmy możliwości, które daje każde z imion, które nam się podobają. Np. Hubert to potencjalnie Hubercik, Hubek, Huba, Bercik, Bercio itd.
6. Takie samo imię w rodzinie
Czasem zdarza się, że zetkniemy się z kimś kto ma dokładnie takie samo imię i nazwisko jak nasze. Jest to naprawdę bardzo uciążliwe, ponieważ często prowadzi do nieporozumień i pomyłek. Szczególnie jeśli te osoby funkcjonują w tym samym środowisku. W małych miejscowościach, gdzie wszyscy są ze sobą w mniejszy lub większy sposób spokrewnieni powtarzają się często te same nazwiska. Jeśli jeszcze do tego powtarzają się także te same imiona, to w jednej wsi możemy się doliczyć przykładowo pięciu Michałów Paluchów. Chyba dobrze też się stało, że moda na nadawanie imion po ojcu czy dziadku już minęła. Warto zastanowić się dwukrotnie zanim nadamy swojemu dziecku takie samo imię jak ktoś z rodziny, kto nosi w dodatku to samo nazwisko.
Autor: Monika
artykuł pochodzi z serwisu: http://www.wieszak.net
1. Jak imię brzmi z nazwiskiem
Najprostsza zasada wybierania imienia to trafne dobranie go do nazwiska. Jeśli imię i nazwisko dźwięcznie brzmią w duecie, to jest to niewątpliwie sukces rodziców. Często się zdarza, że znane gwiazdy posługują się fikcyjnym nazwiskiem i imieniem, ponieważ ich własne nie brzmią zbyt dobrze. Przykładem może tu być Marylin Monroe, oryginalnie Norma Jeane, czy też nasza rodzima gwiazda znana jako Wioletta Willas.
2. Sławni imiennicy
Niezwykle istotne jest to, z kim kojarzy się w pierwszym momencie imię, które wybraliście dla swojego dziecka. Skrajnym przykładem może tu być imię Adolf. Chociaż było dość często nadawane przed wojną, obecnie zniknęło bezpowrotnie z ksiąg parafialnych. Ciekawe dlaczego? Jeśli imię jest bardzo popularne, nie ma niebezpieczeństwa jednoznacznych skojarzeń np.: Józef może skojarzyć się komuś ze świętym Józefem, Józefem Oleksym lub też Józefem Stalinem. Natomiast rzadziej używane imię Maksymilian skojarzy się przeważającej części osób z Maksymilianem Kolbe, a imię Kaja z piosenkarką Kają.
3. Jak imię będzie postrzegane za kilkadziesiąt lat
Trudno przewidzieć jak dane imię będzie postrzegane, kiedy nasza pociecha dorośnie. Imiona, które byłyby powodem do rozpaczy dla dziewczynki jakieś 20 lat temu, np.: Marysia czy Frania, obecnie przeżywają renesans i rozkwitają na nowo. Ciekawe czy za kilkadziesiąt lat popularne dziś imiona u 20 i 30-latek: Agnieszka i Monika, nie będą imionami kojarzącymi się ze starymi kobietami. Imiona te są bowiem coraz rzadziej spotykane wśród małych dziewczynek. Nadanie tego typu imienia swojej córeczce wiąże się z ryzykiem, że za 20 lat będzie będzie ono przestarzałe,niemodne i nie będzie pasowało do żywiołowej młodej kobiety. Dlatego uważam, że w pewnym stopniu należy iść za modą. Nawet jeżeli wiąże się to z tą niedogodnością, że twój synek gdy podrośnie, spotka jeszcze kilku innych Kubusiów w przedszkolu.
4. Etymologia imienia
Niektórzy rodzice zanim zdecydują się nadać swojemu dziecku imię, skrupulatnie sprawdzają jego pochodzenie i znaczenie. I tak na przykład Weronika pochodzi z języka greckiego od słów phere-nike, co oznacza niosę zwycięstwo. Jeżeli ciąża była poważnie zagrożona, a potem szczęśliwie przyszła na świat zdrowa dziewczynka, rodzice mogą właśnie nadać to imię.
Inni rodzice nic nie robią sobie ze znaczenia imion i wybiorą dla synka imię Błażej, które oznacza przecież „sepleniący”. Co ciekawe jednak, św. Błażej jest patronem mówców, śpiewaków i wszystkich tych, którzy wykorzystują struny głosowe w swojej pracy zawodowej.
5. Zdrobnienia
Niezależnie od tego jakie jak na imię będzie miało nasze dziecko, wszyscy wokół będą próbowali je zdrabniać na wszystkie możliwe sposoby. Jedna z moich znajomych w ostatniej chwili zmieniła już dużo wcześniej wybrane imię dla swojej córeczki z Wiktoria na Oliwka, dlatego że babcia maleństwa z uporem nazywała jej Wikusię Witką. Przeanalizujmy możliwości, które daje każde z imion, które nam się podobają. Np. Hubert to potencjalnie Hubercik, Hubek, Huba, Bercik, Bercio itd.
6. Takie samo imię w rodzinie
Czasem zdarza się, że zetkniemy się z kimś kto ma dokładnie takie samo imię i nazwisko jak nasze. Jest to naprawdę bardzo uciążliwe, ponieważ często prowadzi do nieporozumień i pomyłek. Szczególnie jeśli te osoby funkcjonują w tym samym środowisku. W małych miejscowościach, gdzie wszyscy są ze sobą w mniejszy lub większy sposób spokrewnieni powtarzają się często te same nazwiska. Jeśli jeszcze do tego powtarzają się także te same imiona, to w jednej wsi możemy się doliczyć przykładowo pięciu Michałów Paluchów. Chyba dobrze też się stało, że moda na nadawanie imion po ojcu czy dziadku już minęła. Warto zastanowić się dwukrotnie zanim nadamy swojemu dziecku takie samo imię jak ktoś z rodziny, kto nosi w dodatku to samo nazwisko.
Autor: Monika
artykuł pochodzi z serwisu: http://www.wieszak.net
czwartek, 14 czerwca 2012
Wymagaj i nagradzaj
Zdałam sobie jakiś czas temu sprawę z tego, że zamieniam się od czasu do czasu w okropną, marudzącą babę. Okoliczności tej metamorfozy są zawsze te same: moje dzieci zapominają, że żyją z innymi ludźmi pod tym samym dachem. Konsekwencją ich zapomnienia jest bałagan „absolutny” w ich pokoju i pomieszczeniach w których przebywają.
Żeby nie było nieporozumień: nie jestem (niestety) perfekcyjną panią domu, zawsze mam w nim coś do zrobienia. Ogólnie rzecz ujmując mogę spokojnie zasnąć mając brudną szklankę w zlewie, ale generalnie bałagan mnie rozprasza, nie umiem odpoczywać gdy otacza mnie rozgardiasz. A moje skarby? No cóż, jeszcze do niedawna nic im nie przeszkadzało, ale znalazłam na to sposób. Podsumowując swoje doświadczenia z kilku lat postanowiłam: koniec z głaskaniem, czas zacząć wymagać od nich wypełniania pewnych obowiązków. Moją inspiracją był program telewizyjny, w którym mama opowiadała o systemie nagród dla swoich dzieci. Z Mężem Moim, po pewnych modyfikacjach stworzyliśmy trzypunktowy program nagradzania i karania: sobieradek, pomocnik i szkodnik. Każdemu przypisana jest tabelka z dwudziestoma polami, w które wpisujemy plusy i minusy (te do tabelki szkodnik).
Wprowadzenie w życie tych nowości odbyło się na rodzinnym zebraniu, kiedy to bardzo jasno wytłumaczyłam czego od nich oczekujemy. Młody doskonale rozumie, że jako starszy z rodzeństwa ma inne obowiązki do których należą: wynoszenie śmieci, wizyty w piekarni, opróżnianie zmywarki, sobotnie sprzątanie korytarza. Do tej pory też robił te rzeczy, tylko odbywało się to po kilkukrotnym upomnieniu, teraz to wszystko ma robić bez przypominania. Rzecz jasna nie nagradzam go za każde wyniesienie śmieci (to jego obowiązek, jeśli tego nie zrobi ma minusa w szkodniku), plusa może dostać „zbiorczego” za cały tydzień. Punkt przysługuje za nadprogramowe wykonania wynikające z własnych chęci: pobawi się z Młodszą, odkurzy mieszkanie, obierze ziemniaki na obiad, lub super ocenę ze sprawdzianu.
Młodsza ma w obowiązkach rozpakować zakupy z torby, posprzątać wieczorem zabawki, poukładać ubrania. Zakres ich obowiązków jest dosyć szeroki, ale ja miałam na celu pokazać im obojgu, że te drobiazgi, których wykonanie trwa po kilkanaście minut, składają się w sumie na godzinę, lub więcej, mojej pracy. Syn nie wejdzie do domu w zabłoconych butach, jeśli wcześniej walczył z odkurzaczem. Kilka dni temu po powrocie domu córka przywitała mnie słowami: tylko schowaj buty do szafki bo ja tu dopiero sprzątałam. Zdaję sobie sprawę z tego, jak wygląda sprzątanie w wykonaniu przedszkolaka, ale posłusznie wykonałam polecenie Młodszej. Cieszę się gdy tak reagują, że jedno mówi do drugiego : pozbieraj te rzeczy.
W miarę jak będą starsi, będę im dokładać obowiązków i wcale się tego nie wstydzę. Oburzam się jak słyszę, że 15- letni nastolatek nie potrafi usmażyć sobie jajecznicy, obrać ziemniaków czy włączyć pralki. Często dzieje się tak, że świadomie nie dopuszczamy dzieci do domowych spraw tłumacząc: ja to zrobię lepiej i szybciej. Będzie szkoda jak przypali za pierwszym razem kotlety, ale potem sobie poradzi. Wciągajmy dzieci do pomocy w małych rzeczach i nie dzielmy ich na damskie czy męskie. Chłopiec powinien wiedzieć jak posegregować pranie przed włożeniem go do pralki, gdzie wsypać proszek i wlać płyn, w jaki sposób powiesić ubrania by potem bez problemu je wyprasować. Tego wszystkiego my musimy ich nauczyć, by po wyjeździe na studia nie podrzucali nam prania, bo przecież : mama to zrobi najlepiej.
Wracając do systemu nagradzania; 20 plusów to spełnienie życzenia zdobywcy: kino, nowa bajka, zabawka lub dodatkowy dzień w tygodniu na komputer. Tyle samo minusów skutkuje utratą przywilejów: wizyta kolegów, weekendowe granie na komputerze, konfiskata PSP. Dodatkowym bonusem za plusiki jest to, że ich pełny komplet anuluje już zdobyte minusy.
Jak to mówią „czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał” a ja chcę żeby sobie radzili w dorosłym życiu. I tę naukę zaczęliśmy już teraz.
Autor: primo
artykuł pochodzi z serwisu: http://www.wieszak.net
Żeby nie było nieporozumień: nie jestem (niestety) perfekcyjną panią domu, zawsze mam w nim coś do zrobienia. Ogólnie rzecz ujmując mogę spokojnie zasnąć mając brudną szklankę w zlewie, ale generalnie bałagan mnie rozprasza, nie umiem odpoczywać gdy otacza mnie rozgardiasz. A moje skarby? No cóż, jeszcze do niedawna nic im nie przeszkadzało, ale znalazłam na to sposób. Podsumowując swoje doświadczenia z kilku lat postanowiłam: koniec z głaskaniem, czas zacząć wymagać od nich wypełniania pewnych obowiązków. Moją inspiracją był program telewizyjny, w którym mama opowiadała o systemie nagród dla swoich dzieci. Z Mężem Moim, po pewnych modyfikacjach stworzyliśmy trzypunktowy program nagradzania i karania: sobieradek, pomocnik i szkodnik. Każdemu przypisana jest tabelka z dwudziestoma polami, w które wpisujemy plusy i minusy (te do tabelki szkodnik).
Wprowadzenie w życie tych nowości odbyło się na rodzinnym zebraniu, kiedy to bardzo jasno wytłumaczyłam czego od nich oczekujemy. Młody doskonale rozumie, że jako starszy z rodzeństwa ma inne obowiązki do których należą: wynoszenie śmieci, wizyty w piekarni, opróżnianie zmywarki, sobotnie sprzątanie korytarza. Do tej pory też robił te rzeczy, tylko odbywało się to po kilkukrotnym upomnieniu, teraz to wszystko ma robić bez przypominania. Rzecz jasna nie nagradzam go za każde wyniesienie śmieci (to jego obowiązek, jeśli tego nie zrobi ma minusa w szkodniku), plusa może dostać „zbiorczego” za cały tydzień. Punkt przysługuje za nadprogramowe wykonania wynikające z własnych chęci: pobawi się z Młodszą, odkurzy mieszkanie, obierze ziemniaki na obiad, lub super ocenę ze sprawdzianu.
Młodsza ma w obowiązkach rozpakować zakupy z torby, posprzątać wieczorem zabawki, poukładać ubrania. Zakres ich obowiązków jest dosyć szeroki, ale ja miałam na celu pokazać im obojgu, że te drobiazgi, których wykonanie trwa po kilkanaście minut, składają się w sumie na godzinę, lub więcej, mojej pracy. Syn nie wejdzie do domu w zabłoconych butach, jeśli wcześniej walczył z odkurzaczem. Kilka dni temu po powrocie domu córka przywitała mnie słowami: tylko schowaj buty do szafki bo ja tu dopiero sprzątałam. Zdaję sobie sprawę z tego, jak wygląda sprzątanie w wykonaniu przedszkolaka, ale posłusznie wykonałam polecenie Młodszej. Cieszę się gdy tak reagują, że jedno mówi do drugiego : pozbieraj te rzeczy.
W miarę jak będą starsi, będę im dokładać obowiązków i wcale się tego nie wstydzę. Oburzam się jak słyszę, że 15- letni nastolatek nie potrafi usmażyć sobie jajecznicy, obrać ziemniaków czy włączyć pralki. Często dzieje się tak, że świadomie nie dopuszczamy dzieci do domowych spraw tłumacząc: ja to zrobię lepiej i szybciej. Będzie szkoda jak przypali za pierwszym razem kotlety, ale potem sobie poradzi. Wciągajmy dzieci do pomocy w małych rzeczach i nie dzielmy ich na damskie czy męskie. Chłopiec powinien wiedzieć jak posegregować pranie przed włożeniem go do pralki, gdzie wsypać proszek i wlać płyn, w jaki sposób powiesić ubrania by potem bez problemu je wyprasować. Tego wszystkiego my musimy ich nauczyć, by po wyjeździe na studia nie podrzucali nam prania, bo przecież : mama to zrobi najlepiej.
Wracając do systemu nagradzania; 20 plusów to spełnienie życzenia zdobywcy: kino, nowa bajka, zabawka lub dodatkowy dzień w tygodniu na komputer. Tyle samo minusów skutkuje utratą przywilejów: wizyta kolegów, weekendowe granie na komputerze, konfiskata PSP. Dodatkowym bonusem za plusiki jest to, że ich pełny komplet anuluje już zdobyte minusy.
Jak to mówią „czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał” a ja chcę żeby sobie radzili w dorosłym życiu. I tę naukę zaczęliśmy już teraz.
Autor: primo
artykuł pochodzi z serwisu: http://www.wieszak.net
wtorek, 5 czerwca 2012
Portal wiedzy
Dzieci to prawdziwy skarb dla każdego rodzica, ale tez prawdziwe wyzwanie. Każdy rodzic pragnie być tym najlepszym i zapewnić dziecku najlepsze warunki do wzrostu i rozwoju. Nic dziwnego, że w procesie wychowawczym rodzice intensywnie poszukują informacji na temat dziecka i wszystkich aspektów związanych z jego posiadaniem.
Autor: grejs
artykuł pochodzi z serwisu: http://www.wieszak.net
Dlatego też dużą popularnością cieszą się liczne poradniki w rodzaju „Moje dziecko” bądź „Dziecko szczęśliwe” czy inne, z których każdy stawia sobie za cel omówienie zasad pielęgnacji, żywienia, problemów związanych ze zdrowiem czy kłopotów wychowawczych, zaś w przypadku poradników dotyczących ciąży - poruszających kwestie związane z płodem, jego wzrastaniem oraz najlepszym z możliwych sposobem postępowania matki w okresie ciąży. Często jednak nasz budżet nie pozwala na zakup kilku książek, zdarza się również tak, że problem który nas dotyczy w książce nie ostał omówiony. Dlatego też tę lukę informacyjną mogą wspaniale wypełnić portale internetowe, na przykład portal dla mamy, który stanowi prawdziwą platformę wymiany doświadczeń między matkami, a także pomiędzy matkami a ekspertami w danej dziedzinie.
Obecnie już na wszystkich portalach poświęconych tematyce macierzyństwa możemy znaleźć artykuły dotyczące konkretnych problemów żywieniowych, pielęgnacyjnych czy wychowawczych, zaś eksperci odpowiadają również na pytania i wątpliwości związane z dziećmi. Tego rodzaju portal dla mamy stanowi także źródło informacji o bieżących wydarzeniach kulturalnych adresowanych do dzieci, umożliwia również wymianę rzeczy pomiędzy matkami, stanowiąc coś w rodzaju „giełdy dla mam”, Portal dla mamy to również miejsce, gdzie organizowane są konkursy tematyczne, a także polecane są różne produkty adresowane do dziecka.
Autor: grejs
artykuł pochodzi z serwisu: http://www.wieszak.net
Co powinno mieć nasze dziecko?
Wszyscy rodzice wiedzą najlepiej, czego potrzeba ich dzieciom. Ci, którzy mają pewne wątpliwości wszelkie informacje znajdą w poradnikach. Jednak te ostatnie zdają się podawać zawsze te same informacje, skupiając się, zresztą słusznie, na najważniejszych aspektach rozwoju naszych dzieci. Jednak czasem warto skupić się także na nieco innych sprawach, aby sprawić, by życie naszych pociech było jeszcze bardziej udane. Poniżej zajmiemy się trzema z nich.
Autor: matis
artykuł pochodzi z serwisu: http://www.wieszak.net
1. Nocne koszule, bielizna i piżamy
Nie zawsze możemy pozwolić naszemu dziecku, by samo wybierało sobie ubranie, które będzie nosić. Jednak jeśli chodzi o odzież do spania, powinniśmy dać mu możliwość całkowitego wyrażenia siebie. Chce spać w koszuli nocnej? Takie koszule są dostępne w wersji zarówno dla dziewczynek, jak i dla chłopców, więc nie musi przerażać nas, jeśli zażyczy sobie ich nasz synek. Podobnie z pidżamami i bielizną. Niech nosi to, co mu się podoba. My jedynie musimy zadbać o to, żeby kupowane dla niego rzeczy były dobrej jakości, wykonane z naturalnych materiałów. Dlatego zawsze warto sprawdzać metkę przed zakupem, gdyż nie wszystkie dziecięce ubrania są z nich wykonywane. Należy też wytłumaczyć dziecku, dlaczego nie zdecydowaliśmy się na dany zakup. Nauczy to go odpowiednio oceniać rzeczy, a także może stanowić świetną wymówkę dla nas, jeśli rzeczywiście chcemy kupić mu coś innego.
Twoje dziecko nie czyta dużo lub nie umie jeszcze robić tego na tyle płynnie, by nie męczyła go ta czynność, a ty nie masz tyle czasu, by robić to codziennie? Powinny zainteresować cie audiobooki przeznaczone dla dzieci. To świetny sposób, żeby zwrócić uwagę naszej pociechy na literaturę. Może to też dostarczyć mu znakomitej rozrywki, do której będzie chciało wielokrotnie powracać.
3. Muzyka dla dzieci sklep i jego propozycje
Ważnym jest, aby nasze dziecko słuchało muzyki. Należy się jednak zastanowić, czy rzeczywiście to, co jest określane muzyką dla dzieci, jest najlepszym wyborem. Dlaczego bowiem nasze dziecko nie miałoby słuchać muzyki klasycznej? Nad tym pytaniem zastanawiali się także eksperci i doszli do wniosku, że właściwie nie ma przeciwskazań. Stąd też pojawiły się płyty, które jako kołysanki proponują np. preludia lub nocturny Chopina. Oczywiście nie znaczy to, że nie powinniśmy w ogóle dopuszczać naszego dziecka do tzw. muzyki dziecięcej. Zazwyczaj jest ona radosna i potrafi nasze dziecko rozbawić. Zadbajmy jednak o to, by nie była to jedyna muzyka, jakiej słucha. Urozmaicenie może pozytywnie wpłynąć na gust naszej pociechy.
Autor: matis
artykuł pochodzi z serwisu: http://www.wieszak.net
Tam gdzie bezpiecznie można fikać koziołki
Bezpieczny plac zabaw to miejsce, w którym dziecko może wszechstronnie się rozwijać, bo zapewnia mu mnóstwo frajdy, uczy najmłodsze dzieci samodzielności i odpowiedzialności za kolegów. Na to czy takie miejsce jest bezpieczne ma wpływ bardzo wiele czynników, między innymi zastosowanie płyt gumowych do pokrycia całej nawierzchni placu zabaw lub tylko fragmentów pod urządzeniami do zabaw i ćwiczeń.
Upadki z huśtawek, równoważni, karuzel oraz potknięcia są częstą przyczyną kontuzji i urazów wśród dzieci. Odpowiednio dobrane płyty gumowe, które stanowią doskonałą nawierzchnię na place zabaw, nie zagwarantują całkowitej ochrony, ale w znaczącym stopniu zminimalizują ryzyko złamania nogi czy ręki, a nawet mogą uratować życie beztroskich użytkowników. Płyty gumowe można znaleźć między innymi na placach zabaw, boiskach szkolnych, wokół otwartych basenów, lodowisk, a także na ścieżkach dla osób niepełnosprawnych. Dodatkowym atutem takich nawierzchni jest także wysoka odporność na ścieranie i niekorzystny wpływ czynników atmosferycznych oraz łatwość ich montażu i czyszczenia. Płyty gumowe występują także w różnych odcieniach, więc odpowiednio je układając można tworzyć wymyślne kompozycje graficzne. Place zabaw stały się bardziej bezpieczne odkąd w 2009 roku Ministerstwo Edukacji Narodowej wdrożyło plan „Radosna Szkoła”, mający na celu przyjazne przyjęcie do szkół sześciolatków. Plan „Radosna Szkoła” zakłada, że maluchy będą mogły w łagodny sposób zamienić przedszkolną salę zabaw na szkolną ławkę oraz, że będą mogły przerwy i lekcje wychowania fizycznego spędzać na bezpiecznych placach zabaw. Dziecko, które jest aktywne ruchowo, lepiej adaptuje się do nowych lub zmieniających się warunków, jest zdrowsze, radośniejsze, bardziej odporne, sprawne fizycznie. Cechuje je zaufanie do własnych sił, wytrwałość i umiejętność współpracowania z zespole. O dofinansowanie do budowy lub modernizacji bezpiecznego placu zabaw mogą wnioskować szkoły publiczne oraz niepubliczne, a do tej pory z planu skorzystało kilka tysięcy placówek.
Autor: Selena86
artykuł pochodzi z serwisu: http://www.wieszak.net
Upadki z huśtawek, równoważni, karuzel oraz potknięcia są częstą przyczyną kontuzji i urazów wśród dzieci. Odpowiednio dobrane płyty gumowe, które stanowią doskonałą nawierzchnię na place zabaw, nie zagwarantują całkowitej ochrony, ale w znaczącym stopniu zminimalizują ryzyko złamania nogi czy ręki, a nawet mogą uratować życie beztroskich użytkowników. Płyty gumowe można znaleźć między innymi na placach zabaw, boiskach szkolnych, wokół otwartych basenów, lodowisk, a także na ścieżkach dla osób niepełnosprawnych. Dodatkowym atutem takich nawierzchni jest także wysoka odporność na ścieranie i niekorzystny wpływ czynników atmosferycznych oraz łatwość ich montażu i czyszczenia. Płyty gumowe występują także w różnych odcieniach, więc odpowiednio je układając można tworzyć wymyślne kompozycje graficzne. Place zabaw stały się bardziej bezpieczne odkąd w 2009 roku Ministerstwo Edukacji Narodowej wdrożyło plan „Radosna Szkoła”, mający na celu przyjazne przyjęcie do szkół sześciolatków. Plan „Radosna Szkoła” zakłada, że maluchy będą mogły w łagodny sposób zamienić przedszkolną salę zabaw na szkolną ławkę oraz, że będą mogły przerwy i lekcje wychowania fizycznego spędzać na bezpiecznych placach zabaw. Dziecko, które jest aktywne ruchowo, lepiej adaptuje się do nowych lub zmieniających się warunków, jest zdrowsze, radośniejsze, bardziej odporne, sprawne fizycznie. Cechuje je zaufanie do własnych sił, wytrwałość i umiejętność współpracowania z zespole. O dofinansowanie do budowy lub modernizacji bezpiecznego placu zabaw mogą wnioskować szkoły publiczne oraz niepubliczne, a do tej pory z planu skorzystało kilka tysięcy placówek.
Autor: Selena86
artykuł pochodzi z serwisu: http://www.wieszak.net
czwartek, 10 maja 2012
Jak przetrwać bunt dwulatka?
Bunt dwulatka to pierwsze poważne wyzwanie dla młodych rodziców. Ciągle słyszane „nie” i „nie” potrafi wyprowadzić z równowagi najbardziej spokojnego rodzica.
Niewiele rodzin zdaje sobie sprawę, że istnieje wiele ośrodków pomagających rodzicom przetrwać ten trudny czas.
Spotkania z psychologiem organizowane w wielu ośrodkach zdrowia nie cieszą się dużym zainteresowaniem, a szkoda. Regularnie prowadzone zajęcia przez wykwalifikowanych terapeutów dziecięcych mają na celu wprowadzenie elementów psychoterapii do podstawowych gier i zabaw.
Nie od dziś wiadomo, że najlepsza nauka jest przez zabawę.
Z tej reguły chętnie korzystają psycholodzy, którzy organizując scenki obyczajowe lub prowadząc kąciki zainteresowań uczą dzieci prawidłowych wzorców zachowań. Dziecko zainteresowane teatrzykiem czy grą chętniej przyswoi sobie nowe reguły niż podczas kolejnej nudnej rozmowy prowadzonej w domu przez rodziców.
Fachowe podejście terapeutów, którzy posiadają nie tylko odpowiednią wiedzę , ale i bogate doświadczenie sprawia, iż zajęcia prowadzone przez psychologów są coraz chętniej proponowane przez lekarzy psychiatrów, zajmujących się leczeniem zaburzeń osobowości u dzieci i młodzieży.
Regularne uczestnictwo z zajęciach edukacyjno- psychoterapeutycznych gwarantuje rodzicom szybką poprawę zachowania dziecka.
Dodatkowa stymulacja w domowym zaciszu może jedynie przyspieszyć efekty terapii oraz utrwalić wzorce prawidłowych zachowań.
Niewiele rodzin zdaje sobie sprawę, że istnieje wiele ośrodków pomagających rodzicom przetrwać ten trudny czas.
Spotkania z psychologiem organizowane w wielu ośrodkach zdrowia nie cieszą się dużym zainteresowaniem, a szkoda. Regularnie prowadzone zajęcia przez wykwalifikowanych terapeutów dziecięcych mają na celu wprowadzenie elementów psychoterapii do podstawowych gier i zabaw.
Nie od dziś wiadomo, że najlepsza nauka jest przez zabawę.
Z tej reguły chętnie korzystają psycholodzy, którzy organizując scenki obyczajowe lub prowadząc kąciki zainteresowań uczą dzieci prawidłowych wzorców zachowań. Dziecko zainteresowane teatrzykiem czy grą chętniej przyswoi sobie nowe reguły niż podczas kolejnej nudnej rozmowy prowadzonej w domu przez rodziców.
Fachowe podejście terapeutów, którzy posiadają nie tylko odpowiednią wiedzę , ale i bogate doświadczenie sprawia, iż zajęcia prowadzone przez psychologów są coraz chętniej proponowane przez lekarzy psychiatrów, zajmujących się leczeniem zaburzeń osobowości u dzieci i młodzieży.
Regularne uczestnictwo z zajęciach edukacyjno- psychoterapeutycznych gwarantuje rodzicom szybką poprawę zachowania dziecka.
Dodatkowa stymulacja w domowym zaciszu może jedynie przyspieszyć efekty terapii oraz utrwalić wzorce prawidłowych zachowań.
autor: 36adamek
artykuł pochodzi z serwisu http://www.porady24.org
Długotrwałe ubranka dla niemowląt
Każda mama, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że czas staje się po urodzeniu dziecka produktem co najmniej deficytowym. Przy małym dziecku, zawsze jest coś do zrobienia, dziecko nie może pozostawać samo i obowiązki piętrzą się każdego dnia. Dlatego warto zastanowić się nad tym, jak znaleźć trochę czasu dla siebie.
Oczywiste jest to, że dbanie o dziecięce ciuszki jest niezwykle czasochłonne, a każdej mamie zależy na tym, aby ciuszki jej dziecka, mogły posłużyć mu jak najdłużej. Dziecko zawsze znajdzie sposób na to, aby dodać mamie nieco obowiązków, jeżeli chodzi o pranie.
Dlatego też warto pamiętać o kilku podstawowych zasadach. Przede wszystkim warto moczyć brudne ubranka dla niemowląt, dzięki temu nie trzeba będzie wykonywać kilku prań, ponieważ najtrudniejsze plamy zostaną wybawione przynajmniej częściowo podczas moczenia. Warto również nie oszczędzać na dobrym i co najważniejsze bezpiecznym proszku do prania. Skóra niemowlęcia jest bardzo delikatna i narażona na uczulenia, dlatego warto zaoszczędzić tego dziecku i wybierać delikatne proszki oraz płyny do płukania.
Oczywiście najbardziej wdzięczną tkaniną do prania jest bawełna, ponieważ w jej wypadku można mieć pewność, że nie będzie się kurczyć, rozciągać, czy też rwać w praniu. Jednak wiadomo, że dziecko posiada również kilka ubranek ze sztucznymi dodatkami, które należy prać ręcznie. I na to jednak, nie ma złotej zasady. Jedynym rozwiązaniem będzie selekcja ciuszków tak, aby za jednym razem wybierać wszystkie ciuszki, które nie mogą być prane w pralce. Jeżeli chodzi o suszenie, najlepiej byłoby suszyć ubrania na świeżym powietrzu, ale nie zawsze jest to możliwe
Dlatego też można rozejrzeć się za płynem zmiękczającym tkaniny, tak aby w czasie suszenia w pomieszczeniach nie stawały się twarde i nieprzyjemne w dotyku. Pamiętając oczywiście o zasadzie dobierania środków, które nie będą uczulać dziecka.
autor: wisienka
artykuł pochodzi z serwisu http://www.porady24.org
Oczywiste jest to, że dbanie o dziecięce ciuszki jest niezwykle czasochłonne, a każdej mamie zależy na tym, aby ciuszki jej dziecka, mogły posłużyć mu jak najdłużej. Dziecko zawsze znajdzie sposób na to, aby dodać mamie nieco obowiązków, jeżeli chodzi o pranie.
Dlatego też warto pamiętać o kilku podstawowych zasadach. Przede wszystkim warto moczyć brudne ubranka dla niemowląt, dzięki temu nie trzeba będzie wykonywać kilku prań, ponieważ najtrudniejsze plamy zostaną wybawione przynajmniej częściowo podczas moczenia. Warto również nie oszczędzać na dobrym i co najważniejsze bezpiecznym proszku do prania. Skóra niemowlęcia jest bardzo delikatna i narażona na uczulenia, dlatego warto zaoszczędzić tego dziecku i wybierać delikatne proszki oraz płyny do płukania.
Oczywiście najbardziej wdzięczną tkaniną do prania jest bawełna, ponieważ w jej wypadku można mieć pewność, że nie będzie się kurczyć, rozciągać, czy też rwać w praniu. Jednak wiadomo, że dziecko posiada również kilka ubranek ze sztucznymi dodatkami, które należy prać ręcznie. I na to jednak, nie ma złotej zasady. Jedynym rozwiązaniem będzie selekcja ciuszków tak, aby za jednym razem wybierać wszystkie ciuszki, które nie mogą być prane w pralce. Jeżeli chodzi o suszenie, najlepiej byłoby suszyć ubrania na świeżym powietrzu, ale nie zawsze jest to możliwe
Dlatego też można rozejrzeć się za płynem zmiękczającym tkaniny, tak aby w czasie suszenia w pomieszczeniach nie stawały się twarde i nieprzyjemne w dotyku. Pamiętając oczywiście o zasadzie dobierania środków, które nie będą uczulać dziecka.
autor: wisienka
artykuł pochodzi z serwisu http://www.porady24.org
środa, 14 marca 2012
Przemysł farmaceutyczny kontra dziecko
Zastanawiałam się ostatnio, czy istnieje drugi taki kraj na świecie, w którym ludzie mają tak rozbieżne poglądy na temat zdrowia dzieci, form ich leczenia i ilości medykamentów, które tym dzieciom ( zdrowym czy chorym - to nie ma znaczenia ) należy podawać. Mam okazję znać z autopsji kilka przypadków, w których opiekunowie, bazując na skrajnie różnych poglądach i opiniach „ leczą swoje dzieci”.
Co rozumiecie przez pojęcie „leczyć dziecko”? Ja rozumiem to tak, pociecha jest ewidentnie chora, tzn. kicha, kaszle, gorączkuje, lub gdy widzę, iż mimo nie wystąpienia ww. symptomów coś się z nią dzieje złego przez pewien czas, rejestruję ją do lekarza. Zawsze mówię co niepokojącego zaobserwowałam i pytam jakie działania mam podjąć. To właśnie rozumiem przez pojęcie „leczyć dziecko”. Mogę się określić jako umiarkowany w działaniach, niepanikujący rodzic.
Innym typem jest rodzic określany przeze mnie jako „jest ok.” Dziecko kicha, kaszle, z nosa wisi sami wiecie co, a i tak mamunia daje go do przedszkola. Denerwuje mnie to nieprzeciętnie i głośno zwracam na to uwagę. Ja swoje chore pociechy trzymam w domu, nie chcę by zarażały zdrowe. Kombinujemy z Mężem Moim jak zapewnić im opiekę, załatwiamy sobie wolne, obdzwaniamy babcie i dziadków, jednym słowem nie jest łatwo, ale dajemy radę. Gdy więc słyszę, że zasmarkany kilkulatek kicha mi na Młodszą, a mama zapewnia, że wszystko „ jest ok” to dochodzę do wniosku, że ktoś tu jest niepoważny. Zwykle są tłumaczenia typu: nie mam czasu iść do lekarza, dam mu syrop i samo przejdzie, ja pracuję i nie mam z kim chorego dziecka zostawić. Przepraszam bardzo, ale co mnie to obchodzi. W regulaminie przedszkola jasno jest zapisane, że nie należy chorych dzieci przyprowadzać do placówki. No, ulżyło mi gdy to napisałam. Wiem, że niektórym rodzicom ciężko jest zorganizować opiekę dla chorego maluszka, lecz powinni myśleć też o innych.
Drugą skrajnością są nadopiekuńczy i panikujący rodzice. Ich dłuższe towarzystwo sprawia, że zaczynam mieć wyrzuty sumienia z powodu swojej rzekomej, złej opieki nad dziećmi. Na szczęście szybko mi przechodzi. Taki typ ma następujące cechy: preferuje prywatne praktyki lekarskie, ma numery telefonów lekarzy wszystkich specjalności, wyolbrzymiają problemy, katar to początek alergii a chrypka to polip na strunach głosowych. Lecz najbardziej niepokojącą oznaką ich skłonności, są masy leków które kupują dla dzieci. Witaminy, suplementy, antybiotyki podawane na katar, specyfiki na: ból brzucha - zrób kobieto dziecku herbatę miętową lub ciepły kompres; ma problemy z wypróżnianiem - zmień dietę; ma podrażnioną śluzówkę nosa i gardło - zainwestuj w nawilżacze na grzejniki, do kupienia ceramiczne już po kilkanaście złotych; witaminki w tabletkach i kropelkach - a może tak zwykłe pomarańcze. Wiecie co, mogłabym tak długo wymieniać, a i tak pewnie o czymś bym zapomniała.
Podsumowując. Typ „jest ok”- tutaj przemysł farmaceutyczny straci, niestety istnieje potencjalne niebezpieczeństwo dla zdrowia dziecka. Typ „umiarkowany” - nie stracą, ale też dużo nie zarobią. Typ „nadopiekuńczy” - extra premia z pewnością wyrobiona, plus zwiększona rentowność firmy. Apeluję do zdrowego rozsądku rodziców, nie lekceważcie zdrowia waszych pociech, ale też nie róbcie ze zdrowego dziecka lekomana i potencjalnego biorcy wątroby do przeszczepu.
Autor: primo
artykuł pochodzi z serwisu http://www.wieszak.net
Co rozumiecie przez pojęcie „leczyć dziecko”? Ja rozumiem to tak, pociecha jest ewidentnie chora, tzn. kicha, kaszle, gorączkuje, lub gdy widzę, iż mimo nie wystąpienia ww. symptomów coś się z nią dzieje złego przez pewien czas, rejestruję ją do lekarza. Zawsze mówię co niepokojącego zaobserwowałam i pytam jakie działania mam podjąć. To właśnie rozumiem przez pojęcie „leczyć dziecko”. Mogę się określić jako umiarkowany w działaniach, niepanikujący rodzic.
Innym typem jest rodzic określany przeze mnie jako „jest ok.” Dziecko kicha, kaszle, z nosa wisi sami wiecie co, a i tak mamunia daje go do przedszkola. Denerwuje mnie to nieprzeciętnie i głośno zwracam na to uwagę. Ja swoje chore pociechy trzymam w domu, nie chcę by zarażały zdrowe. Kombinujemy z Mężem Moim jak zapewnić im opiekę, załatwiamy sobie wolne, obdzwaniamy babcie i dziadków, jednym słowem nie jest łatwo, ale dajemy radę. Gdy więc słyszę, że zasmarkany kilkulatek kicha mi na Młodszą, a mama zapewnia, że wszystko „ jest ok” to dochodzę do wniosku, że ktoś tu jest niepoważny. Zwykle są tłumaczenia typu: nie mam czasu iść do lekarza, dam mu syrop i samo przejdzie, ja pracuję i nie mam z kim chorego dziecka zostawić. Przepraszam bardzo, ale co mnie to obchodzi. W regulaminie przedszkola jasno jest zapisane, że nie należy chorych dzieci przyprowadzać do placówki. No, ulżyło mi gdy to napisałam. Wiem, że niektórym rodzicom ciężko jest zorganizować opiekę dla chorego maluszka, lecz powinni myśleć też o innych.
Drugą skrajnością są nadopiekuńczy i panikujący rodzice. Ich dłuższe towarzystwo sprawia, że zaczynam mieć wyrzuty sumienia z powodu swojej rzekomej, złej opieki nad dziećmi. Na szczęście szybko mi przechodzi. Taki typ ma następujące cechy: preferuje prywatne praktyki lekarskie, ma numery telefonów lekarzy wszystkich specjalności, wyolbrzymiają problemy, katar to początek alergii a chrypka to polip na strunach głosowych. Lecz najbardziej niepokojącą oznaką ich skłonności, są masy leków które kupują dla dzieci. Witaminy, suplementy, antybiotyki podawane na katar, specyfiki na: ból brzucha - zrób kobieto dziecku herbatę miętową lub ciepły kompres; ma problemy z wypróżnianiem - zmień dietę; ma podrażnioną śluzówkę nosa i gardło - zainwestuj w nawilżacze na grzejniki, do kupienia ceramiczne już po kilkanaście złotych; witaminki w tabletkach i kropelkach - a może tak zwykłe pomarańcze. Wiecie co, mogłabym tak długo wymieniać, a i tak pewnie o czymś bym zapomniała.
Podsumowując. Typ „jest ok”- tutaj przemysł farmaceutyczny straci, niestety istnieje potencjalne niebezpieczeństwo dla zdrowia dziecka. Typ „umiarkowany” - nie stracą, ale też dużo nie zarobią. Typ „nadopiekuńczy” - extra premia z pewnością wyrobiona, plus zwiększona rentowność firmy. Apeluję do zdrowego rozsądku rodziców, nie lekceważcie zdrowia waszych pociech, ale też nie róbcie ze zdrowego dziecka lekomana i potencjalnego biorcy wątroby do przeszczepu.
Autor: primo
artykuł pochodzi z serwisu http://www.wieszak.net
poniedziałek, 12 marca 2012
Dla jakiego dziecka dres
Dziecięce dresy są stałym elementem garderoby większości dzieci. Bardzo długo były one kupowane głównie dla starszych dzieci, w wieku przedszkolnym. W tym momencie można dostać już dresy także dla najmłodszych pociech. Czy dresy sprawdzają się lepiej niż na przykład body? Według mnie są takie sytuacje, kiedy dres dziecięcy zdecydowanie wygrywa z jakimkolwiek innym ubraniem.Jeśli Twoje dziecko właśnie uczy się chodzić, pewnie wiesz, jak ważne jest dla niego odpowiednie ubranie. Twój mały brzdąc właśnie poznaje świat i nic nie może mu stanąć na drodze do tego celu. A skoro już tak odważnie i uparcie zwiedza ten świat, trzeba zadbać, aby było mu z tym jak najbardziej wygodnie.
Rewelacyjnie pod tym względem sprawdzają się wtedy dresy dla dzieci. Przeważnie wykonane są z miękkiego i przyjemnego materiału (bawełna lub welur) dzięki czemu są bardzo łagodne dla delikatnej skóry dziecka. Mięciutki materiał sprawia także, że upadek po dokonaniu pierwszych kroków jest łagodniejszy.
Właśnie z tego względu wielu rodziców docenia już dresy w garderobie malucha. Jest on nieodłącznym elementem stroju na wszelkiego rodzaju spacerów, podczas których brzdąc z zapałem uczy się stawiać swoje pierwsze kroki.
No i co tu dużo mówić: ubrany w dres maluch wygląda zgrabnie i modnie.
Autor: wisienka
artykuł pochodzi z serwisu http://www.shout.pl
Rewelacyjnie pod tym względem sprawdzają się wtedy dresy dla dzieci. Przeważnie wykonane są z miękkiego i przyjemnego materiału (bawełna lub welur) dzięki czemu są bardzo łagodne dla delikatnej skóry dziecka. Mięciutki materiał sprawia także, że upadek po dokonaniu pierwszych kroków jest łagodniejszy.
Właśnie z tego względu wielu rodziców docenia już dresy w garderobie malucha. Jest on nieodłącznym elementem stroju na wszelkiego rodzaju spacerów, podczas których brzdąc z zapałem uczy się stawiać swoje pierwsze kroki.
No i co tu dużo mówić: ubrany w dres maluch wygląda zgrabnie i modnie.
Autor: wisienka
artykuł pochodzi z serwisu http://www.shout.pl
Co zrobić z używani ciuszkami?
Dziecięce ubranka to z jednej strony ogromna radość z ich zakupu, ale często również niemal frustracja przy kasie. Oczywiście rynek ubranek dla dzieci jest nasycony na tyle, że każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie, zarówno jeżeli chodzi o typ, fason i kolor, jak również cenę.
Największą wadą dziecięcych ciuszków jest fakt, że używane są one naprawdę niedługo, przez wzgląd na szybki rozwój dziecka. Co więc zrobić z używanymi ciuszkami?
Istnieje kilka możliwości. Pierwsza z możliwości, to oczywiście sprzedaż ciuszków. W Internecie można znaleźć wiele portali, gdzie rodzice oferują ciuszki swoich pociech. Można także skorzystać z aukcji internetowych lub stron z ogłoszeniami drobnymi. Jeżeli jednak rodzicom nie odpowiada forma sprzedaży internetowej, mogą poszukać w swoim mieście komisu dziecięcego. Takie miejsca znajdują się w każdym większym mieście, a kwoty, które można uzyskać za ciuszki przeważnie są nieco wyższe niż w przypadku ofert internetowych. Jeżeli sytuacja finansowa rodziców nie determinuje ich do sprzedaży ciuszków warto rozejrzeć się za możliwością pomocy biedniejszym. Istnieje wiele miejsc w których dziecięce ciuszki są niezbędne.
W pierwszej kolejności powinny to być domy dziecka. Należy wtedy przygotować wszystkie niepotrzebne ciuszki i oddać je na miejscu. Takich instytucji, gdzie można oddać niepotrzebne ubranka dla dzieci; domy sióstr zakonnych, kościoły, Domy Matki i Dziecka. Jeżeli też wie się o rodzinie, która potrzebuje dziecięcych ciuszków można je oddać jej. Warto również rozejrzeć się wśród znajomych i rodziny, może akurat ktoś będzie spodziewał się dziecka lub ma już dziecko w podobnym wieku.
Jeżeli sprzedaż ciuszków nie jest dla nas bardzo ważna, to jednak dobrze jest oddać je potrzebującym. Ubranka dziecięce to coś, co w przypadku dziecka jest niezbędne, a niestety nie każdy może pozwolić sobie na taki, nawet najmniejszy wydatek.
autor: Marlena Mendelewska
artykuł pochodzi z serwisu http://artelis.pl
Największą wadą dziecięcych ciuszków jest fakt, że używane są one naprawdę niedługo, przez wzgląd na szybki rozwój dziecka. Co więc zrobić z używanymi ciuszkami?
Istnieje kilka możliwości. Pierwsza z możliwości, to oczywiście sprzedaż ciuszków. W Internecie można znaleźć wiele portali, gdzie rodzice oferują ciuszki swoich pociech. Można także skorzystać z aukcji internetowych lub stron z ogłoszeniami drobnymi. Jeżeli jednak rodzicom nie odpowiada forma sprzedaży internetowej, mogą poszukać w swoim mieście komisu dziecięcego. Takie miejsca znajdują się w każdym większym mieście, a kwoty, które można uzyskać za ciuszki przeważnie są nieco wyższe niż w przypadku ofert internetowych. Jeżeli sytuacja finansowa rodziców nie determinuje ich do sprzedaży ciuszków warto rozejrzeć się za możliwością pomocy biedniejszym. Istnieje wiele miejsc w których dziecięce ciuszki są niezbędne.
W pierwszej kolejności powinny to być domy dziecka. Należy wtedy przygotować wszystkie niepotrzebne ciuszki i oddać je na miejscu. Takich instytucji, gdzie można oddać niepotrzebne ubranka dla dzieci; domy sióstr zakonnych, kościoły, Domy Matki i Dziecka. Jeżeli też wie się o rodzinie, która potrzebuje dziecięcych ciuszków można je oddać jej. Warto również rozejrzeć się wśród znajomych i rodziny, może akurat ktoś będzie spodziewał się dziecka lub ma już dziecko w podobnym wieku.
Jeżeli sprzedaż ciuszków nie jest dla nas bardzo ważna, to jednak dobrze jest oddać je potrzebującym. Ubranka dziecięce to coś, co w przypadku dziecka jest niezbędne, a niestety nie każdy może pozwolić sobie na taki, nawet najmniejszy wydatek.
autor: Marlena Mendelewska
artykuł pochodzi z serwisu http://artelis.pl
czwartek, 8 marca 2012
Wybór odpowiedniej pieluszki do pływania dla dziecka
Najistotniejszą pozycją w zestawie kąpielowym Twojego malucha jest pieluszka na basen, która pomoże Ci zapobiec zanieczyszczeniu basenu.
Najważniejszy wybór to wybór pomiędzy pieluchami jedno i wielorazowymi. Pieluchy jednorazowe to spory wydatek. Mogą stanowić też problem dla osób z nastawieniem na ekologię.
Warto poznać inne rozwiązania, m.in. neoprenowe pieluchy do pływania oraz systemy pieluszek na basen. Takie neoprenowe pieluchy do pływania wykonane są z elastycznego neoprenu. Ponadto zazwyczaj są zaopatrzone w miękkie ściągacze, które zapobiegają wydostaniu się nieczystości. Taka neoprenowa pieluszka jest bardzo łatwa w użyciu i skuteczna. Nie ma żadnych wiązań czy rzepów, pieluchę wkładamy jak spodenki.
Pomimo że wielorazowa neoprenowa pieluszka do pływania jest skuteczna jak samodzielny produkt, usuwanie zabrudzeń jest łatwiejsze, a ryzyko zanieczyszczenia wody w basenie mniejsze, gdy wykorzystamy dodatkowo jakiegoś rodzaju wkładki lub kolejnej warstwy pieluchy. Pod neoprenową pieluchę na basen możemy zatem włożyć tradycyjną pieluchę jednorazową. Jeśli nie chcemy używać pieluszek jednorazowych, możemy zdecydować się na miękkie, bawełniane pieluszki, które mocowane są na rzep, podobnie do pieluch jednorazowych. Kolejnym składnikiem takiego systemu pieluchy na basen może być cienka wkładka – na rynku dostępne są rozwiązania oferujące wkładki biodegradowalne, które można spłukiwać w toalecie.
Po zakończonej wizycie na basenie neoprenową pieluchę na basen najzwyczajniej zdejmujemy, wkładamy pod strumień chłodnej wody oraz suszymy nie wystawiając na działanie promieni słonecznych lub innego źródła ciepła. W przypadku, gdy mamy zamiar od razu użyć pieluszki ponownie, powinniśmy zawinąć ją w ręcznik i wycisnąć. Bawełniana pieluszka może być prana ręcznie lub w pralce. Wkładki natomiast możemy wyrzucić do toalety lub kosza na nieczystości
Naturalnie w przypadku wielorazowych pieluszek na basen obowiązują identyczne zasady, jak w przypadku innych pieluch. Pieluszka do pływania powinna mieć właściwy rozmiar, gdyż zbyt luźna pieluszka nie będzie spełniała swojej funkcji. Poza tym maluchy muszą być wyjęte z basenu od razu po zabrudzeniu się.
Istotną zaletą pieluch wielorazowych jest coraz ciekawsze wzornictwo, które pojawia się na rynku. Możemy wybierać spośród wielu kolorów i wzorów, które podkreślają indywidualność dziecka oraz sprawią, że będzie ciekawie wyglądało. Ponadto neoprenowa pieluszka pomaga dziecku w utrzymaniu ciepła w wodzie. Neopren to materiał wykorzystywany w piankach do pływania.
Autor: Beata
artykuł pochodzi z serwisu http://www.artykuly.net.pl
Najważniejszy wybór to wybór pomiędzy pieluchami jedno i wielorazowymi. Pieluchy jednorazowe to spory wydatek. Mogą stanowić też problem dla osób z nastawieniem na ekologię.
Warto poznać inne rozwiązania, m.in. neoprenowe pieluchy do pływania oraz systemy pieluszek na basen. Takie neoprenowe pieluchy do pływania wykonane są z elastycznego neoprenu. Ponadto zazwyczaj są zaopatrzone w miękkie ściągacze, które zapobiegają wydostaniu się nieczystości. Taka neoprenowa pieluszka jest bardzo łatwa w użyciu i skuteczna. Nie ma żadnych wiązań czy rzepów, pieluchę wkładamy jak spodenki.
Pomimo że wielorazowa neoprenowa pieluszka do pływania jest skuteczna jak samodzielny produkt, usuwanie zabrudzeń jest łatwiejsze, a ryzyko zanieczyszczenia wody w basenie mniejsze, gdy wykorzystamy dodatkowo jakiegoś rodzaju wkładki lub kolejnej warstwy pieluchy. Pod neoprenową pieluchę na basen możemy zatem włożyć tradycyjną pieluchę jednorazową. Jeśli nie chcemy używać pieluszek jednorazowych, możemy zdecydować się na miękkie, bawełniane pieluszki, które mocowane są na rzep, podobnie do pieluch jednorazowych. Kolejnym składnikiem takiego systemu pieluchy na basen może być cienka wkładka – na rynku dostępne są rozwiązania oferujące wkładki biodegradowalne, które można spłukiwać w toalecie.
Po zakończonej wizycie na basenie neoprenową pieluchę na basen najzwyczajniej zdejmujemy, wkładamy pod strumień chłodnej wody oraz suszymy nie wystawiając na działanie promieni słonecznych lub innego źródła ciepła. W przypadku, gdy mamy zamiar od razu użyć pieluszki ponownie, powinniśmy zawinąć ją w ręcznik i wycisnąć. Bawełniana pieluszka może być prana ręcznie lub w pralce. Wkładki natomiast możemy wyrzucić do toalety lub kosza na nieczystości
Naturalnie w przypadku wielorazowych pieluszek na basen obowiązują identyczne zasady, jak w przypadku innych pieluch. Pieluszka do pływania powinna mieć właściwy rozmiar, gdyż zbyt luźna pieluszka nie będzie spełniała swojej funkcji. Poza tym maluchy muszą być wyjęte z basenu od razu po zabrudzeniu się.
Istotną zaletą pieluch wielorazowych jest coraz ciekawsze wzornictwo, które pojawia się na rynku. Możemy wybierać spośród wielu kolorów i wzorów, które podkreślają indywidualność dziecka oraz sprawią, że będzie ciekawie wyglądało. Ponadto neoprenowa pieluszka pomaga dziecku w utrzymaniu ciepła w wodzie. Neopren to materiał wykorzystywany w piankach do pływania.
Autor: Beata
artykuł pochodzi z serwisu http://www.artykuly.net.pl
Gdy dzieci nie chcą w nocy spać.
Potrzeba snu
Kiedy śpimy, odpoczywamy i pozyskujemy siły do działania.
Lecz sen to także coś więcej. Kiedy śpimy, przerabiamy wszystkie zdarzenia z naszego codziennego życia. Sen jest także kluczowy w czasie ustalania długoterminowych wspomnień.
Po nocy bez odpowiedniej dawki snu, człowiek czuje się otępiały i przybity. Ale po dobrze przespanej nocy, czuje się rześki i pełen wigoru.
Nic dziwnego zatem, że tak znaczące jest dla rodziców, by ich dziecko spało w nocy. Wpływa to na życie całej rodziny.
Jeśli dziecko budzi się w nocy
Nie włączaj światła. Staraj się również nie mówić do dziecka czy też go zajmować.
Bardzo ważną rolę pełni odzież, w której usypia dziecko. Zadbaj, więc o to by była to odzież wygodna i dobra gatunkowo. Odzież dla dzieci, którą zakupujesz w sklepach powinna być opisana co do składu surowcowego. Warto więc go przeanalizować przed dokonaniem zakupu. Ogólnie im więcej bawełny w składzie surowcowym tym lepiej. Markowe piżamy dla dzieci w większości zrobione są z czystej bawełny, jednak bezpieczniej jest się upewnić.
Wybierając odzież dla niemowląt możesz dodatkowo sprawdzić łatwość przebierania dziecka, aby następowało to szybko i sprawnie.
Jeśli Twoje dziecko musi zostać przebrane, należy to zrobić z jak najmniejszymi zgiełkiem.
Naucz dziecko, że nie musi jeść ani pić, aby zasnąć i że nie musi jeść w nocy. Może się to wydawać trochę trudne, lecz jest to pierwszy krok w kierunku nauczenia dziecka, że w nocy należy spać.
Jeśli dziecko niespodziewanie płacze, upewnij się czy nie zachorowało. Nierzadko potrzebuje jedynie poczucia bliskiego kontaktu. W takim wypadku wejdź do pokoju, żeby zapewnić mu uczucie bezpieczeństwa, ale nie absorbuj jego uwagi.
Jeśli to nie da efektu możesz dać dziecku nieco wody. Woda wypełnia dwie role. Jest znakiem, że dziecko nie powinno jeść w nocy, ale zarazem gasi pragnienie.
Często płaczące dziecko musi mieć poczucie, że nie jest samo na świecie. Nie jednak, że masz je karmić lub zabawiać.
Zapamiętaj, że w nocy dziecku ma być nudno, zatem nie czyń niczego, co jest w stanie je ożywić.
Czy dziecko ma spać z rodzicami?
Czy dziecko może spać z rodzicami czy nie, zależy tylko od postawy rodziców.
Niektórzy ludzie mają poczucie, iż jest to szkodliwe i zakłuca intymny czas razem.
Odnotowano także zwiększone niebezpieczeństwo zespołu nagłej śmierci niemowląt, jeśli dzieci śpią z rodzicami, więc nie powinno to być zalecane.
Kompromisem może być ustawienie łóżeczka w pokoju rodziców. W ten sposób dziecko znajduje się w pobliżu rodziców nie będąc faktycznie w ich łóku.
Rodzice powinni robić to, co uważają za najlepsze dla nich i ich dzieci. Co jest do zaakceptowania i "normalne" dla jednej rodziny nie musi być takowe dla innych.
Czy wszystkie dzieci śpią w nocy?
Większość dzieci uczy się tego relatywnie szybko. Niemniej niektóre dzieci nie mogą przespać całej nocy, bez względu na to, co czynią ich rodzice.
Jeżeli zatem niepokoisz się, że Twoje dziecko ma trudności ze snem, zwróć się do lekarza lub pielęgniarki o pomoc.
Autor: mashki
artykuł pochodzi z serwisu http://www.wieszak.net
Kiedy śpimy, odpoczywamy i pozyskujemy siły do działania.
Lecz sen to także coś więcej. Kiedy śpimy, przerabiamy wszystkie zdarzenia z naszego codziennego życia. Sen jest także kluczowy w czasie ustalania długoterminowych wspomnień.
Po nocy bez odpowiedniej dawki snu, człowiek czuje się otępiały i przybity. Ale po dobrze przespanej nocy, czuje się rześki i pełen wigoru.
Nic dziwnego zatem, że tak znaczące jest dla rodziców, by ich dziecko spało w nocy. Wpływa to na życie całej rodziny.
Jeśli dziecko budzi się w nocy
Nie włączaj światła. Staraj się również nie mówić do dziecka czy też go zajmować.
Bardzo ważną rolę pełni odzież, w której usypia dziecko. Zadbaj, więc o to by była to odzież wygodna i dobra gatunkowo. Odzież dla dzieci, którą zakupujesz w sklepach powinna być opisana co do składu surowcowego. Warto więc go przeanalizować przed dokonaniem zakupu. Ogólnie im więcej bawełny w składzie surowcowym tym lepiej. Markowe piżamy dla dzieci w większości zrobione są z czystej bawełny, jednak bezpieczniej jest się upewnić.
Wybierając odzież dla niemowląt możesz dodatkowo sprawdzić łatwość przebierania dziecka, aby następowało to szybko i sprawnie.
Jeśli Twoje dziecko musi zostać przebrane, należy to zrobić z jak najmniejszymi zgiełkiem.
Naucz dziecko, że nie musi jeść ani pić, aby zasnąć i że nie musi jeść w nocy. Może się to wydawać trochę trudne, lecz jest to pierwszy krok w kierunku nauczenia dziecka, że w nocy należy spać.
Jeśli dziecko niespodziewanie płacze, upewnij się czy nie zachorowało. Nierzadko potrzebuje jedynie poczucia bliskiego kontaktu. W takim wypadku wejdź do pokoju, żeby zapewnić mu uczucie bezpieczeństwa, ale nie absorbuj jego uwagi.
Jeśli to nie da efektu możesz dać dziecku nieco wody. Woda wypełnia dwie role. Jest znakiem, że dziecko nie powinno jeść w nocy, ale zarazem gasi pragnienie.
Często płaczące dziecko musi mieć poczucie, że nie jest samo na świecie. Nie jednak, że masz je karmić lub zabawiać.
Zapamiętaj, że w nocy dziecku ma być nudno, zatem nie czyń niczego, co jest w stanie je ożywić.
Czy dziecko ma spać z rodzicami?
Czy dziecko może spać z rodzicami czy nie, zależy tylko od postawy rodziców.
Niektórzy ludzie mają poczucie, iż jest to szkodliwe i zakłuca intymny czas razem.
Odnotowano także zwiększone niebezpieczeństwo zespołu nagłej śmierci niemowląt, jeśli dzieci śpią z rodzicami, więc nie powinno to być zalecane.
Kompromisem może być ustawienie łóżeczka w pokoju rodziców. W ten sposób dziecko znajduje się w pobliżu rodziców nie będąc faktycznie w ich łóku.
Rodzice powinni robić to, co uważają za najlepsze dla nich i ich dzieci. Co jest do zaakceptowania i "normalne" dla jednej rodziny nie musi być takowe dla innych.
Czy wszystkie dzieci śpią w nocy?
Większość dzieci uczy się tego relatywnie szybko. Niemniej niektóre dzieci nie mogą przespać całej nocy, bez względu na to, co czynią ich rodzice.
Jeżeli zatem niepokoisz się, że Twoje dziecko ma trudności ze snem, zwróć się do lekarza lub pielęgniarki o pomoc.
Autor: mashki
artykuł pochodzi z serwisu http://www.wieszak.net
piątek, 20 stycznia 2012
Jak rozmawiać z dzieckiem o pieniądzach?
Z życia wzięte
Mówi się, że ludzie uczą się na błędach – owszem, ale nie zawsze. Otóż mam prawie codziennie okazję być świadkiem, jak rodzice po nerwowych zakupach, stoją w kolejce do kasy i mówią, że już nigdy nie przyjdą na zakupy z dzieckiem. Taaaaa, na pewno :) Kup mi to, kup mi tamto, a ja chcę samochodzik i ciastko itd. a co rodzic na to?
Czasy są takie a nie inne, ogół naszego społeczeństwa mocno trzyma się za kieszeń. Coraz częściej słyszę mamę która mówi wprost i bez ogródek do dziecka: nie kupię ci zabawki bo nie mam pieniędzy, zabawka jest zbyt droga – co więcej mogę dodać. Każdy z nas przynajmniej raz w życiu był świadkiem reakcji dziecka (cudzego a może własnego), histeria, płacz, rzucanie się na ziemię. Po takiej akcji często padają słowa związane z groźbami karalnymi, ciśnienie niebezpiecznie wzrasta. Jednym słowem co za wstyd. Ale za jakiś czas mama wróci z synkiem na zakupy i historia się powtórzy.
Spróbuj, nic nie ryzykujesz
Pomyślałam sobie ostatnio, że wystarczy naprawdę niewiele wysiłku, by tego typu zachowaniom dziecka zapobiec. Czy potrafimy rozmawiać z naszymi pociechami na trudne tematy? Do każdej takiej dyskusji trzeba się przygotować, nie iść na żywioł. Postaram się przytoczyć tutaj jak przebiegła moja pierwsza rozmowa o pieniądzach, z moim wtedy 5 letnim synem
-Synku nie mogę ci za każdym razem kupować zabawki, bo nie mam tyle pieniędzy. Przecież musimy z tatusiem zapłacić rachunki, opłacić twoje przedszkole, zrobić zakupy. To wszystko kosztuje.
Wtedy straciłam czujność, dałam się zwieść jego niebieskim oczętom. Kiedyś czytałam, że prokurator i adwokat podczas przesłuchania nie powinni zadawać pytań na które nie znają odpowiedzi, ponieważ mogą sobie strzelić samobójczego gola. Ja popełniłam ten błąd i zadałam pytanie skąd mamy brać fundusze na jego zabawki. Młody odpowiedział, że z bankomatu. To brzmi jak żart, ale mi wcale do śmiechu nie było. Skąd takie małe siwe ma znać mechanizm działania sektora bankowego, jestem realistką i wiem co mogę zacząć tłumaczyć przedszkolakowi. Mąż mój stwierdził odkrywczo, że źle się do tego zabrałam i on by to zrobił inaczej, tylko chwilowo jeszcze nie wie jak.
Doszłam do wniosku, że to ciężki temat a Młody jest zbyt młody by ruszać sprawę od strony formalnej. Wymyśliłam wtedy, że trzeba go nauczyć „wartości pieniądza”. Skarbonkę zamieniliśmy na pewien czas na portfel. Syn dostał kilka złotych na początek i zaczęło się szkolenie. Tak więc mając świadomość rosnącego ciężaru portfela, syn stwierdził, że fajnie jest mieć go przy sobie. Któregoś dnia w czasie zakupów, powiedział, że chce wafelka.
- To tylko 1 przecinek 40 kosztuje, wiesz? Uśmiechnęłam się i powiedziałam (pamiętam to doskonale), że skoro to kosztuje „tylko tyle” to zapłać ze swoich pieniędzy, przecież masz je przy sobie. Dziecko w trybie natychmiastowym zrozumiało o co w tym wszystkim chodzi. Młody załapał zależność między zachcianką, wartością zachcianki i zmniejszającym się ciężarem portfela.
Znajoma z placu zabaw opowiadała jak ona rozwiązała kwestię finansową w swoim domu. Podobnie jak ja zamieniła skarbonkę na portfel. Jednak córka na zakupy swoich funduszy nie brała. Kup mi mamo – to się ciągle powtarzało i za każdym razem padała obietnica, że pieniądze odda w domu. Po kolejnym razie mama upomniała się o zwrot funduszy. Dziewczynka powiedziała, że jeśli odda to sama będzie miała mniej lub wcale. Nie wiem z czego to wynika, ale dzieci w takich momentach zaczynają kojarzyć mnóstwo rzeczy, ogrom zależnych od siebie kwestii staje się oczywisty.
Ja od wielu lat nie słyszę żądań typu „kup mi”, tylko zapytanie „czy możesz mi kupić”, różnica jest zasadnicza. Z mężem nie ukrywamy przed dziećmi wydatków, które mamy w bieżącym miesiącu. Książki do szkoły, wyprawka do przedszkola, buty, kurtka itd. Dzieci muszą wiedzieć, że są wydatki które są niezbędne i nie wynikają z kaprysu. Najpierw obowiązek a potem przyjemność – to wg mnie zasada która służy dobremu rozwojowi naszych dzieci. Raz na jakiś czas mogę ci coś kupić ale ty też daj coś od siebie, pociecha niech dołoży część pieniędzy. Musimy rozmawiać z dziećmi o wydatkach i kosztach życia.
Jednak bycie dzieckiem to przywilej chroniący nasze skarby od zmartwień i przejmowania się sprawami, które powinny obchodzić dorosłych. Są bardzo wrażliwe maluchy dla których zdanie o braku pieniędzy na jutrzejsze zakupy spowoduje silny stres – uważajmy na to co mówimy. Pieniądze to dorosły problem z którym mamy do czynienia od dziecka. Oswajajmy naszych milusińskich z tematem, tłumaczmy ale nie ulegajmy zachciankom tylko dla swojego świętego spokoju.
Autor: primo
artykuł pochodzi z serwisu http://www.wieszak.net
Mówi się, że ludzie uczą się na błędach – owszem, ale nie zawsze. Otóż mam prawie codziennie okazję być świadkiem, jak rodzice po nerwowych zakupach, stoją w kolejce do kasy i mówią, że już nigdy nie przyjdą na zakupy z dzieckiem. Taaaaa, na pewno :) Kup mi to, kup mi tamto, a ja chcę samochodzik i ciastko itd. a co rodzic na to?
Czasy są takie a nie inne, ogół naszego społeczeństwa mocno trzyma się za kieszeń. Coraz częściej słyszę mamę która mówi wprost i bez ogródek do dziecka: nie kupię ci zabawki bo nie mam pieniędzy, zabawka jest zbyt droga – co więcej mogę dodać. Każdy z nas przynajmniej raz w życiu był świadkiem reakcji dziecka (cudzego a może własnego), histeria, płacz, rzucanie się na ziemię. Po takiej akcji często padają słowa związane z groźbami karalnymi, ciśnienie niebezpiecznie wzrasta. Jednym słowem co za wstyd. Ale za jakiś czas mama wróci z synkiem na zakupy i historia się powtórzy.
Spróbuj, nic nie ryzykujesz
Pomyślałam sobie ostatnio, że wystarczy naprawdę niewiele wysiłku, by tego typu zachowaniom dziecka zapobiec. Czy potrafimy rozmawiać z naszymi pociechami na trudne tematy? Do każdej takiej dyskusji trzeba się przygotować, nie iść na żywioł. Postaram się przytoczyć tutaj jak przebiegła moja pierwsza rozmowa o pieniądzach, z moim wtedy 5 letnim synem
-Synku nie mogę ci za każdym razem kupować zabawki, bo nie mam tyle pieniędzy. Przecież musimy z tatusiem zapłacić rachunki, opłacić twoje przedszkole, zrobić zakupy. To wszystko kosztuje.
Wtedy straciłam czujność, dałam się zwieść jego niebieskim oczętom. Kiedyś czytałam, że prokurator i adwokat podczas przesłuchania nie powinni zadawać pytań na które nie znają odpowiedzi, ponieważ mogą sobie strzelić samobójczego gola. Ja popełniłam ten błąd i zadałam pytanie skąd mamy brać fundusze na jego zabawki. Młody odpowiedział, że z bankomatu. To brzmi jak żart, ale mi wcale do śmiechu nie było. Skąd takie małe siwe ma znać mechanizm działania sektora bankowego, jestem realistką i wiem co mogę zacząć tłumaczyć przedszkolakowi. Mąż mój stwierdził odkrywczo, że źle się do tego zabrałam i on by to zrobił inaczej, tylko chwilowo jeszcze nie wie jak.
Doszłam do wniosku, że to ciężki temat a Młody jest zbyt młody by ruszać sprawę od strony formalnej. Wymyśliłam wtedy, że trzeba go nauczyć „wartości pieniądza”. Skarbonkę zamieniliśmy na pewien czas na portfel. Syn dostał kilka złotych na początek i zaczęło się szkolenie. Tak więc mając świadomość rosnącego ciężaru portfela, syn stwierdził, że fajnie jest mieć go przy sobie. Któregoś dnia w czasie zakupów, powiedział, że chce wafelka.
- To tylko 1 przecinek 40 kosztuje, wiesz? Uśmiechnęłam się i powiedziałam (pamiętam to doskonale), że skoro to kosztuje „tylko tyle” to zapłać ze swoich pieniędzy, przecież masz je przy sobie. Dziecko w trybie natychmiastowym zrozumiało o co w tym wszystkim chodzi. Młody załapał zależność między zachcianką, wartością zachcianki i zmniejszającym się ciężarem portfela.
Znajoma z placu zabaw opowiadała jak ona rozwiązała kwestię finansową w swoim domu. Podobnie jak ja zamieniła skarbonkę na portfel. Jednak córka na zakupy swoich funduszy nie brała. Kup mi mamo – to się ciągle powtarzało i za każdym razem padała obietnica, że pieniądze odda w domu. Po kolejnym razie mama upomniała się o zwrot funduszy. Dziewczynka powiedziała, że jeśli odda to sama będzie miała mniej lub wcale. Nie wiem z czego to wynika, ale dzieci w takich momentach zaczynają kojarzyć mnóstwo rzeczy, ogrom zależnych od siebie kwestii staje się oczywisty.
Ja od wielu lat nie słyszę żądań typu „kup mi”, tylko zapytanie „czy możesz mi kupić”, różnica jest zasadnicza. Z mężem nie ukrywamy przed dziećmi wydatków, które mamy w bieżącym miesiącu. Książki do szkoły, wyprawka do przedszkola, buty, kurtka itd. Dzieci muszą wiedzieć, że są wydatki które są niezbędne i nie wynikają z kaprysu. Najpierw obowiązek a potem przyjemność – to wg mnie zasada która służy dobremu rozwojowi naszych dzieci. Raz na jakiś czas mogę ci coś kupić ale ty też daj coś od siebie, pociecha niech dołoży część pieniędzy. Musimy rozmawiać z dziećmi o wydatkach i kosztach życia.
Jednak bycie dzieckiem to przywilej chroniący nasze skarby od zmartwień i przejmowania się sprawami, które powinny obchodzić dorosłych. Są bardzo wrażliwe maluchy dla których zdanie o braku pieniędzy na jutrzejsze zakupy spowoduje silny stres – uważajmy na to co mówimy. Pieniądze to dorosły problem z którym mamy do czynienia od dziecka. Oswajajmy naszych milusińskich z tematem, tłumaczmy ale nie ulegajmy zachciankom tylko dla swojego świętego spokoju.
Autor: primo
artykuł pochodzi z serwisu http://www.wieszak.net
Gdy dziecko idzie po raz pierwszy do przedszkola…
Każdego rodzica czeka ten dzień, kiedy po raz pierwszy zaprowadzi swoją pociechę do przedszkola i będzie musiał ją tam zostawić. Jak przygotować się do tej chwili i o co należy zadbać, aby wspomnienie tego dnia nie było traumą dla dziecka, ale także dla nas - o tym napiszę w tym artykule.
Autor: Kwiat Lotosu
artykuł pochodzi z serwisu http://www.wieszak.net
Pierwszy dzień w przedszkolu jest nowym doświadczeniem dla każdego dziecka. Pewnie większość naszych pociech lubi bawić się z rówieśnikami, ale ze świadomością, że jego mama lub tata jest obok i bacznie go obserwuje. Głównym problemem przedszkolaków jest to, że zostają same bez rodziców w otoczeniu nieznanych osób dorosłych i dzieci. Naszym zadaniem jest pomóc temu małemu człowiekowi zrozumieć zaistniałą sytuację w taki sposób, aby czuł się bezpieczny i miał świadomość, że to nie koniec świata.
Oto kilka rad, które mam nadzieję pomogą rodzicom i ich dzieciom przetrwać ten trudny dla nich okres:
· Zanim dziecko pójdzie do przedszkola należy je do tego przygotować i wcześniej z nim zacząć rozmawiać. Dziecko im więcej wie o danej sytuacji tym mniej jest w stanie je zaskoczyć. Dobrą metodą jest opowiadanie o swoich (oczywiście pozytywnych) doświadczeniach związanych z przedszkolem. Jeśli dziecko usłyszy, że rodzic też chodził do przedszkola i miło spędzał czas z rówieśnikami nabierze chęci do pójścia tym bardziej, że z ust mamy czy taty usłyszy, co się tam robi i nie będzie już dla niego to tajemnicą. Tak robiąc osiągamy jeszcze jedną ważną rzecz: zwierzając się dziecku z własnych doświadczeń uczymy je i zachęcamy, aby ono zwierzało się nam, co kształtuje wzajemne zaufanie na platformie dziecko rodzic. Można też tą samą metodę zastosować w inny sposób: zamiast wieczornej bajki przed snem opowiadamy własną bajkę o dziewczynce lub chłopcu (najlepiej nadać imię postaci), który zaczął chodzić do przedszkola i wplatać w te historie realne zdarzenia, które czekają nasze dziecko. Bajka taka powinna opowiadać nie tylko o zdarzeniach, ale i uczuciach towarzyszących postaci przez co dziecko poznaje świat przedszkola jeszcze tam nie chodząc, wie co się może zdarzyć i co może przeżywać. Takie przygotowanie stwarza w dziecku poczucie bezpieczeństwa, że nic złego się nie zdarzy (że rodzice go nie zostawią na zawsze) oraz jednocześnie zachęca do bycia i zabawy z innymi dziećmi.
· Zachęcam także do korzystania z dni otwartych w przedszkolach, gdzie dziecko może poznać bliżej zwyczaje przedszkolne a my możemy wcześniej sprawdzić reakcje dziecka na różne sytuacje, aby potem można je przeanalizować. Będzie to dla nas lekcja, czym musimy się wcześniej zająć, z czym nasze dziecko ma problem: czy z zostawaniem samemu, czy może z adaptacją w grupie a może z czymś zupełnie banalnym, co zniknie z pola widzenia dziecka jako problem już po jednej wyjaśniającej rozmowie.
· Gdy będziemy musieli zostawić swoją pociechę w przedszkolu najtrudniejszy jest moment rozstania – nie tylko dla dziecka, ale wierzcie mi, dla rodzica również, dlatego apel do rodziców – nie przelewajmy na dziecko swoich negatywnych uczuć: smutku, niepewności, strachu, bo ono to wyczuwa i boi się podwójnie. Kiedy otwieramy drzwi i wprowadzamy dziecko do Sali róbmy to zdecydowanie. Mówimy kilka ciepłych słów zachęcających do zainteresowania, co dzieje się w środku np. ”zobacz, ile tu jest dzieci; będziesz miał się z kim bawić a potem opowiadać mi o tym, jak po Ciebie przyjdę”, dajemy całusa, uśmiechamy się, możemy jeszcze zapewnić, że na pewno przyjdziemy po skończonych zajęciach i gdy pani zabiera dziecko wycofujemy się z Sali. Jeśli zacznie płakać i kurczowo się nas będzie trzymało, to pozwólmy przedszkolance delikatnie je zabrać, bo przedłużanie chwili rozstania jest niepotrzebnym wzmaganiem emocji nie tylko dziecka ale i rodzica. Jeśli nawet chcemy zostać i zobaczyć, co będzie się działo dalej to schowajmy się gdzieś z boku tak, żeby dziecko nas nie widziało. Jeśli płacz jest intensywny i dość długo trwa to można zastanowić się nad skróceniem dziecku dnia w przedszkolu tzn. można przez kilka dni, do czasu, kiedy się zaadoptuje, zabierać je po obiedzie albo w połowie dnia. To zazwyczaj pomaga dzieciom przystosować się do nowych warunków. Dobrą też radą jest, aby jeśli to możliwe, to tatusiowie zaprowadzali swoje pociechy do przedszkola (szczególnie na początku). Z doświadczenia widać, że rozstanie z tatusiem jest mniej bolesne dla dziecka niż z mamą, która zawsze rozczula się nad swym maleństwem i dziecko ma świadomość, że mama szybciej się nad nim „ulituje”.
· Proszę też rodziców, aby zbyt pochopnie nie podejmowali decyzji zabrania dziecka z przedszkola motywując to tym, że dużo płacze i pewnie nie jest jeszcze gotowe do rozdzielenia z matką. Oczywiście takie przypadki się zdarzają, ale są one naprawdę sporadyczne i należy je najlepiej wcześniej skonsultować ze specjalistą. Dotyczy to też przypadków, gdy dziecko płacze podczas, gdy już dawno cała grupa zaaklimatyzowała się. W takich przypadkach należy mieć świadomość, że my rodzice musimy również poskromić swoje emocje a włączyć trzeźwe i racjonalne myślenie po to, aby nasze dziecko mogło się prawidłowo rozwijać.
· Istotną również kwestią jest to, abyśmy interesowali się życiem przedszkolnym naszego dziecka. Nie tylko na początku, ale zawsze pamiętajmy o tym, aby zapytać się np. w drodze do domu, co dzisiaj dziecko robiło w przedszkolu i jak minął mu dzień. Na zachętę można opowiedzieć dziecku, co samemu robiło się w czasie, gdy dziecko było w przedszkolu – to wzbudza zaufanie dziecka do nas i pomaga otwierać się wobec nas. Dziecko myśli: „Skoro mama czy tata opowiadają mi o swoim dniu w pracy to ja powiem mu, co robiłem w przedszkolu” i tym sposobem będzie nam łatwiej dotrzeć do tych pozytywnych, ale i negatywnych sytuacji, aby pomóc je dziecku rozwiązać. Pamiętajmy! Rozmawiajmy z dziećmi! Za stwierdzeniem dziecka „nie lubię chodzić do przedszkola” zawsze coś się kryje. Pomóżmy dziecku wyrzucić z siebie ten powód a potem będziemy mogli pomóc rozwiązać problem. Wierzcie mi, większość problemów dzieci, z powodu których nie chcą chodzić do przedszkola jest banalnych np. że nie wiedzą, komu mają powiedzieć, że chcą iść do ubikacji albo że nie umieją zapiąć suwaka przy kurtce podczas, gdy koleżanka już to umie. Rozmawiajmy i okażmy dzieciom że mamy dla nich czas i cierpliwość, a zobaczycie, że większość problemów przestanie istnieć, bo z czasem będą rozwiązywane na bieżąco.
Na koniec chciałam powiedzieć wszystkim rodzicom, że tylko wyjątki nie płaczą na początku chodzenia do przedszkola. Te dzieci co nie płaczą z dużym prawdopodobieństwem zapłaczą za kilka tygodni, gdy przyjdzie kryzys i przedszkole nie będzie już takie atrakcyjne jak na początku a stanie się codziennym obowiązkiem. My też nie zawsze z chęcią idziemy do pracy i dopada nas nuda dnia codziennego. Każdy z nas ma taki czas, więc nie dziwmy się naszym maluchom, które dopiero rozpoczynają tą drogę.
Autor: Kwiat Lotosu
artykuł pochodzi z serwisu http://www.wieszak.net
Subskrybuj:
Posty (Atom)